fbpx

Ardanowski: “Pan Goździkowski jak „lisek chytrusek” załatwił ubój dla drobiu, bo to jego interes”

Nie milkną echa wczorajszych protestów rolników w Warszawie, a już mamy kolejną prawdziwą burzę, którą wywołał Andrzej Goździkowski, prezes zarządu spółki Cedrob S.A., zarzucając ministrowi Ardanowskiemu m.in. częściową nieudolność oraz stwierdzeniem, że “protesty nie wynikają z “piątki dla zwierząt”. Były szef resortu rolnictwa zdążył już odpowiedzieć prezesowi Goździkowskiemu.

– Zwróciliśmy się do premiera Morawieckiego z pismem podpisanym przez kilku największych producentów drobiarskich. Wyjaśnialiśmy w nim trudną sytuację naszego sektora. Nasze postulaty zostały, jak widzimy, przeanalizowane i przyjęte. Jestem wdzięczny premierowi, że wsłuchał się w głos polskich firm. To tym bardziej słuszne, że tzw. ubój rytualny drobiu, nie oznacza gorszego traktowania zwierząt niż w uboju zwykłym; to właściwie to samo – mówił Goździkowski w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl (cały wywiad dostępny tamże).

Baner Syngenta

– Jeśli chodzi o ubój rytualny dużych zwierząt, to nie jestem tu specjalistą, trudno mi się wypowiadać, ale rozumiem, że są osoby, które to razi – mówił.

– Ministrowi Ardanowskiemu, niestety nie wszystko się udało. Chodzi m. in. o zwalczanie ASF-u, czego skutki ponoszą dziś rolnicy. To jest prawdziwa przyczyna tego, że np. hodowcy trzody chlewnej wychodzą na ulice, te protesty nie wynikają z Piątki dla Zwierząt – stwierdził prezes Cedrobu.

Na wywiad bardzo szybko zareagował Jan Krzysztof Ardanowski, którego oświadczenie w całości prezentujemy poniżej:

Pan Andrzej Goździkowski, właściciel największego w Polsce koncernu drobiarskiego Cedrob, kumulującego w jednym ręku hodowlę drobiu, produkcję pasz, ubój, przywództwo i eksport mięsa,  w wywiadzie do wpolityce.pl niedwuznacznie zasugerował, że to on i grupa największych przetwórców drobiu stoją za wycofaniem się PiS z zakazu uboju religijnego drobiu. Pan Goździkowski raczył był także krytycznie odnieść się do mojego urzędowania w szczególności w sprawie hodowli twierdząc: „Ardanowski ma na swoim koncie wiele zaniechań, i który w wielu obszarach zaszkodził polskiej hodowli”.

Oczywiste, że każdy ma prawo do swoich ocen, jednak wypowiedzi o lobbowaniu w rządzie za zmianą prawa i negatywna ocena, szczęśliwie nie potwierdzana przez ogół polskich rolników, o moich działaniach, które mogły nie podobać się Panu Goździkowskiemu, upoważniają mnie do zabrania głosu w sprawie kontaktów Goździkowskiego ze mną i ministerstwem. Spotkałem się z nim kilkakrotnie, w tym na polecenie najważniejszych osób w PiS i w rządzie. Pan Goździkowski jednoznacznie negatywnie oceniał program rolny PiS oparty na wzmocnieniu i rozwoju mniejszych gospodarstw chłopskich, uważając to za anachronizm i utrzymywanie skansenu. Jego zdaniem produkcja żywności ma się opierać na dużych, produkujących metodami przemysłowymi, jak w kurnikach Pana Goździkowskiego, będących uzależnionymi od koncernów, takich jak Cedrob, gospodarstwach towarowych. Tak, tu rzeczywiście między nami jest spór zasadniczy. Uważam, inaczej niż Pan Goździkowski, że siłą polskiej wsi były i powinny pozostać gospodarstwa rodzinne, prowadzące rolnictwo zrównoważone. Takim gospodarstwom państwo powinno na różne sposoby pomagać i pakiet szerokiej pomocy dla tych gospodarstw w ostatnich latach był wdrażany. Także Unia Europejska od rolnictwa przemysłowego i takich molochów jak Cedrob w nowej polityce, także ustami Komisarza Wojciechowskiego, się odwraca.

Kolejny obszar ataku polityki PiS ze strony Pana Goździkowskiego, to działania przeze mnie podjęte, by stopniowo zrezygnować z importu śruty sojowej GMO, na którą rocznie Polska wydaje ok. 4,5 mld złotych i sukcesywne jej zastępowanie krajowymi źródłami białka paszowego NON  GMO. Na marginesie przygotowałem ustawę o rozpoczęciu (nareszcie, po 15 latach od uchwalenia przez Sejm zakazu importu soi GMO, który był już wielokrotnie, odraczany, ośmieszającymi państwo, kolejnymi moratoriami) stopniowego, kilkuletniego wycofania importu GMO. Ciekaw jestem, jak zachowa się nowy Pan Minister. Czy skuteczność Pana Goździkowskiego, podobnie jak przy ustawie o ochronie zwierząt, znowu weźmie górę?

Cedrob jest największym w Polsce producentem mięsa drobiowego i jego eksporterem. Niestety w wielu wysyłkach eksportowych mięsa, o czym informuje Europejski System Wczesnego Ostrzegania RASF, są znajdowane bakterie Salmonelli. Psuje to reputację polskiej żywności, powoduje interwencje ministrów rolnictwa z krajów, gdzie dociera mięso z Polski. Kilka miesięcy temu miałem nieprzyjemną rozmowę w tej sprawie z Panią Minister Rolnictwa  Bułgarii, która uruchomiła dodatkowe kontrole każdej partii mięsa importowanego z Polski i zagroziła wstrzymaniem importu, jeżeli nie zostaną wdrożone środki zaradcze.

Zwróciłem się do właściciela Cedrobu o wzmocnienie nadzoru nad bezpieczeństwem żywności w swoich firmach i wdrożenie planu naprawczego, który wyeliminuje niebezpieczeństwo zakażania mięsa Salmonellą. Proszę sobie wyobrazić, że reakcją był atak na polską weterynarię i żądanie, by zmniejszyć lub wyeliminować kontrole weterynaryjne na fermach i w ubojniach Pana Goździkowskiego, bo jest polskim przedsiębiorcą i władza PiS nie powinna go nękać. Muszę przyznać, że takiego lobbowania,  zabiegania o własny interes, a nie o całą branżę drobiarską, jeszcze nie spotkałem. Jak rozumiem to Pan Andrzej Goździkowski jest z tymi rolnikami, z którymi Pan Minister Puda konsultował zmiany w ustawie o ochronie zwierząt, twierdząc wcześniej, że wrażliwość wobec cierpienia zwierząt jest świętością i że zwierzęta kręgowe nie mogą być zabijane bez wcześniejszego pozbawienia czucia. Pan Minister, jako absolwent studiów zootechnicznych, jak sądzę, wie, w przeciwieństwie do kierownictwa PiS, że ptaki też należą do kręgowców. Czy powody etyczne i moralne, które były podnoszone jako powód zakazu uboju zgodnego z wymaganiami religijnymi, jakoś osłabły, bo interweniował jeden z najbogatszych Polaków?

Pan Goździkowski, który powoływał się zawsze na swoje zasługi dla PiS i znajomości w partii, jak „lisek chytrusek” załatwił ubój dla drobiu, bo to jego interes, ale już bagatelizuje zakaz uboju rytualnego bydła, każąc wysyłać żywe zwierzęta do krajów, gdzie jest zapotrzebowanie na mięso halal. Już w sieci krąży pewien skrót myślowy genialnych propozycji Pana Goździkowskiego, który może potrzebuje korepetycji z geografii dotyczących odległości z Polski np. do Afryki, Zatoki Perskiej, Indonezji, czy krajów Azji Centralnej, które nie mają dostępu do morza. Ta wiekopomna myśl to „byki do Afryki”. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było smutne, bo mówi to człowiek, który podkreśla swoją wiedzę ekonomiczną.

Bydło mięsne jest hodowane w Polsce głównie w małych, chłopskich gospodarstwach. 212 tys. gospodarstw hoduje do 3 szt. bydła mięsnego, 56 tys. gospodarstw 3 do 5 sztuk, 51 tys. gospodarstw 5 do 10 sztuk, 16 tys. gospodarstw w przedziale 10-50 sztuk. 80% gospodarstw ma do 5 sztuk. Średnio w polskich gospodarstwach utrzymujących bydło mięsne jest 17 sztuk na gospodarstwo. Rozumiem, że zdaniem tych, którym względy moralne już trochę opadły wobec uboju drobiu, gospodarstwa mniejsze, utrzymujące bydło można likwidować. Te gospodarstwa są bardziej rolnictwem, które powinniśmy wspierać, niż fermy przemysłowe Pana Goździkowskiego. Na tym opierał się program rolny PiS, który  rozsypuje się na naszych oczach.

Muszę w sytuacjach, gdzie gra interesów, cynizm i obłuda oszukują Polaków, bronić zdrowego rozsądku i prawdy. Amicus Plato, sed  magis amica veritas.

Jan Krzysztof Ardanowski

McHale - baner
Danko baner marzec 2024
Webinarium konopie - baner
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.