Jeśli jeszcze na plantacjach rzepaku ozimego nie wykonano zabiegu „na płatek”, to ostatni moment, aby opryskać plantacje w celu ochrony plonu przed porażeniem patogenami. Kwitnienie i opadanie płatków kwiatowych – to strategiczny okres ochrony łuszczyn przed zgnilizną twardzikową, szarą pleśnią, czernią krzyżowych, a także wciąż jeszcze suchą zgnilizną kapustnych.
Zabieg „na płatek” jest ostatnim w produkcji rzepaku ozimego pod kątem ochrony fungicydowej roślin przed agrofagami. Jesteśmy w trakcie ochrony insektycydowej, a przed zbiorem plonu wykonuje się jeszcze opryskiwania mające na celu zapobiegnięcie przedwczesnemu pękaniu łuszczyn, czy tzw. desykację powodującą równomierne zasychanie roślin w celu ułatwienia zbioru.
Po co ten zabieg „na płatek”?
Kwitnienie wszystkich roślin uprawnych, nie tylko rzepaku, jest momentem, w którym bardzo łatwo dochodzi do porażenia u roślin naczyniowych zalążni i znajdujących się w niej zawiązków nasion, owoców. Patogen wnika bowiem przez naturalne otwory w kwiecie (np. miodniki, nektarniki), także delikatne tkanki płatków i okwiatu są łatwe do spenetrowania, zmacerowania przez grzyby chorobotwórcze. Infekcja na tym etapie nie jest widoczna na zewnątrz w czasie rzeczywistym, a efekty jej zajścia są odroczone. Zaobserwować je można dopiero po kilku tygodniach, gdy na już wykształconych łuszczynach widoczne są symptomy chorób – łuszczyny nie wykształcają się prawidłowo, są dużo mniejsze od pozostałych, przedwcześnie się przebarwiają – bledną, żółkną, brązowieją. Wewnątrz takich anormalnie wyglądających łyszczyn znajdują się niewykształcone zawiązki nasion lub bardzo słabo uformowane, drobne nasiona zasychające, dodatkowo „oplecione” grzybnią. Na zewnątrz łuszczyn widoczna bywa grzybnia i twory zarodnikowania. Ponadto porażane mogą być formujące się, bardzo delikatne łuszczyny zaledwie kilka dni po opadnięciu płatków. Temu destrukcyjnemu procesowi sprzyjają jeszcze opadnięte, przylegające do łuszczyn niższych pięter płatki, które są doskonałą pożywką dla patogenów łuszczyn.
Opryskiwanie jest więc konieczne właśnie najpóźniej pod koniec kwitnienia, gdyż ma ono charakter profilaktyczny – czyli zapobiegający porażeniu – w efekcie wystąpieniu choroby. W przeciwnym razie, gdy nie przeprowadzi się go w zalecanym okresie, a dopiero po zaobserwowaniu objawów chorób – będzie za późno. Opryskiwanie wyraźnie chorych łuszczyn mija się z celem – szkoda czasu i pieniędzy na fungicydy! Już niczego nie da się naprawić! Trzeba się liczyć ze znaczną stratą plonu, o ile w ogóle jakąś partię nasion rzepaku zbierzemy. I tak będą one złej jakości, a ich wartości biologiczna oraz przetwórcza – mizerne.
Czym „na płatek”?
Ponieważ kwitnienie rzepaku ozimego trwa nawet do 4 tygodni i przebiega stopniowo w zależności od rzędów i pięter kwiatostanów, jeden zabieg zdaje się nie być wystarczający. Jednak liczba opryskiwań i intensywność ochrony łuszczyn zależą od plantatora.
W każdym razie fungicydów do tego celu mamy sporo, a różnorodność pod kątem zawartości substancji czynnych jest tak duża, że umożliwia racjonalną rotację.
Najbardziej wskazany jest wybór takiego środka, który działa jednocześnie przeciwko wszystkim chorobom mogącym porazić rzepak w okresie kwitnienia (w etykiecie oznaczona faza BBCH 59–71, najczęściej jednak ta górna granica wynosi 69): czerni krzyżowych (fot. 1), szarej pleśni (fot. 2), suchej zgniliźnie kapustnych (fot. 3), zgniliźnie twardzikowej (fot. 4).
Do takich substancji (oczywiście w zależności od zakresu rejestracji) należą następujące substancje czynne, samodzielnie lub w konfiguracjach jako mieszaniny handlowe: azoksystrobina, dimoksystrobina, boskalid, fluopyram, flutriafol, tiofanat metylowy, prochloraz, cyprokonazol, difenokonazol, metkonazol, protiokonazol, tebukonazol, tetrakonazol.
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Kupczak