Przełom listopada i grudnia, to początek sezonu zbioru oliwek. Wciąż są jeszcze zielone, ale już dojrzałe i gotowe do części zastosowań. Sezon jest dość długi i trwa aż do marca kiedy to oliwki stają się ciemnobrązowe, ale jak się je właściwie zbiera?
W zasadzie, w dużej części przypadków, zarówno z przydomowych gajów jaki i u mniejszych plantatorów, zbiór prowadzi się dokładnie tak jak robi się to od zarania dziejów tej niezwykłej uprawy. jest z nami od pradziejów, a długość życia drzewa oliwnego możne osiągnąć nawet dwa tysiące lat. Najstarsza kreteńska oliwka – Elia Vouvon ma nawet trzy tysiące lat i jest świadkiem wielu ważnych wydarzeń z historii ludzkości.
Choć drzewo oliwne najlepszą wydajność osiąga się pomiędzy 30 a 150 rokiem wegetacji i starsze okazy wciąż mogą być świadkami zbiorów z otaczających je młodzików. Jednak po tysiącach lat tradycyjnego zbioru, w końcu nastąpił przełom. I kto by pomyślał, że ludzie tuż przed przed Bożym Narodzeniem będą zbierali oliwki widłami. Elektrycznymi widłami.
Nie tak ponury żniwiarz, czyli widły na prąd
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie przyjrzeli się temu, jak w nowoczesnym gospodarstwie zajmującym się uprawą oliwek prowadzone są obecnie zbiory tych cennych pestkowców. Trudno sobie wyobrazić, aby na dużej plantacji bazować wyłącznie na pracy rąk, nie tylko z uwagi na ich powszechny brak, także na koszty i czasochłonność.
Najprostszym sposobem poprawy wydajności jest zaopatrzenie się w urządzenie, które potocznie nazywane jest Abbacchiatore, co można przetłumaczyć jako żniwiarz. Nie ma on nic wspólnego z typowym narzędziem, kojarzonym z folkowym ponurym żniwiarzem, jakim jest kosa. Coś jest jednak na rzeczy, bowiem najbardziej rozpowszechniony typ “żniwiarzy” przypomina widły i to w dodatku widły na prąd!
Zasada działania jest prosta, długie palce przypominające zęby wideł, są zainstalowane na przegubach tak, aby mogły się poruszać. Dzieje się to za sprawą silnika elektrycznego, który za pomocą cięgieł wprawia w ruch poszczególne segmenty palców. Ruchy te są jednak przeróżne. Od prostych, przypominających pracę wycieraczek samochodowych lewo-prawo, po bardziej skomplikowane kombinacje, a za tym idzie oczywiście cena takich oliwkowych wideł.
Za najprostsze żniwiarze, czy raczej jakbyśmy my to powiedzieli otrząsacze, trzeba dać kilkaset euro. Liczy się to, co w przypadku każdego elektronarzędzia – pojemność i typ baterii, napięcie, czy silnik jest szczotkowy czy bezszczotkowy, jakie są tryby, materiały użyte do budowy urządzenia. Najdroższe modele potrafią mieć elementy wykonane z włókien węglowych, a nawet czujniki zbliżeniowe automatyzujące pracę! Za co chociażby firma Zanon, otrzymała tym roku nagrodę na targach Eima International w Bolonii.
Widły do oliwek za 1100 euro
Przykładowy otrząsacz firmy Zanon, model Murcielago-R, ma faktycznie coś wspólnego z innym włoskim wyrobem noszącym podobną nazwę. Kosztujący 1100 euro otrząsacz to prawdziwy segment premium. Element wykonawczy, „elektryczne widły”, waży zaledwie 2,2 kg i to z opcją teleskopową od 1,7 do 2,5 metra zasięgu.
Do napędu użyto silnika bez szczotkowego mocy 600 W pracującego na napięciu 36V, co przekłada się na około 1050 oscylacji na minutę na najwyższym biegu. Do tego producent zaleca baterię o solidnej pojemności 15,9 Ah. Nie jest ona montowana do urządzenia, a występuje w formie plecaka, wazy bowiem 4,8 kg. Takie umieszczenie baterii jest zrozumiałe, bo manipulowanie takim zestawem „na kiju” byłoby co najmniej niekomfortowe.
A ile taki zestaw jest w stanie zebrać oliwek czy raczej otrząsnąć? W zależności od tego jak drzewko obrodziło, od 90 do 180 kg na godzinę. Aktualnie cena za kilogram oliwek waha się w granicy 35-45 €/100kg, w zależności od odmiany – mowa tu o oliwkach przeznaczonych na oliwę oraz 0,5-1,5 €/kg w przypadku oliwek do przeznaczonych do bezpośredniej konsumpcji.
Maszynowo, ale wciąż drzewko po drzewku
Kolejnym krokiem na drodze do mechanizacji zbioru oliwek, są maszyny. Są to wszelkiego typu otrząsarki bazujące czy to na ładowarkach, jako samodzielne maszyny, czy też w formie osprzętu zaczepianego na różnego typu nośniki. Przykładem maszyny samodzielnej może być MM20 firmy De Masi.
Napędzana silnikiem Yanmar lub Hatz o mocy około 75 KM, przypominająca nieco teleskopową ładowarkę bez kabiny i swoją pracą całkowicie odciąża z mozolnego przeczesywania ręcznymi żniwiarkami korony drzewka. Wystarczy pochwycić pień chwytakiem, rozłożyć przypominający odwrócony parasol, czy też inaczej fartuch i można rozpoczynać wytrząsanie owoców, co znacząco skraca proces ich zbioru.
Maksimum wydajności, ale kombajn za miliony
Niekwestionowanymi królami, jeżeli chodzi o wydajność zbiorów, są oczywiście kombajny do oliwek. Są to maszyny w dosłownym rozumieniu tego określenia. Podobnie jak w przypadku winorośli, wymaga to odpowiedniego nasadzenia oraz utrzymania plantacji, nie mniej wydajność jest nie no porównania z żadną z innych metod. Oczywiście trzeba tu podkreślić, że tym sposobem zbiera się głównie oliwki w celu przetworzenia ich na oliwę.
Przykładem takiego kombajnu może być maszyna ze stajni New Holland – Braud 9090X Olive Harvester. Napędzany silnikiem FPT o mocy 182 KM i wyposażony w napęd hydrostatyczny kombajn Braud ustanowił w 2018 roku rekord, co prawda podczas zbioru winogron, wynoszący 197,6 ton w 8 godzin. Podczas normalnego tempa można jednak liczyć na bardzo zadowalającą wydajność na poziomie około 20 ton na godzinę. Wszystko oczywiście zależy od jakości plonu i sezonu.
W świecie maszynowego zbioru oliwek istnieją również kombajny ciągane np. CV45 francuskiej firmy Pellenc. Maszyna potrafi w przeciągu jednego dnia zebrać oliwki z około 10 hektarowej plantacji, przy wydajności rzędy 16 t/h. Prędkość zbioru to od 1,5-4 km/h, zaś kosz maszyny mieści 3500 kg plonu.
Do pracy wymaga ciągnika o mocy co najmniej 140 KM i dysponującego wydatkiem hydrauliki na poziomie 60 l/min. W zamian zaoferuje możliwość zbierania danych o plonie i automatyczne wysyłanie ich do chmury. Jest to nie bez znaczenia w przypadku programów dopłat rolnictwa 4.0. Sterowanie odbywa się przy pomocy dedykowanego dżojstika instalowanego w kabinie ciągnika wraz ze specjalnym monitorem oraz jednostką sterująca.
Ceny kombajnów do oliwek takich jak New Holland czy Pellenc to kwoty rzędu 1,5-2 mln zł za warianty samojezdne, oraz około miliona złotych za modele ciągane. Używane, około 10-20 letnie maszyny można kupić za niecałe 250 tys. zł, w przypadku kombajnów samojezdnych lub 100-150 tys. w przypadku ciąganych.
Jak widać, nie jest to uprawa szczególnie tania jeżeli chodzi o maszyny. Jeżeli dodać do tego wszechobecny kryzys – bowiem i w tej branży nie jest obecnie kolorowo. Tanie oliwki spoza UE negatywnie odbijają się na cenach, zaś koszty prowadzenia plantacji, pomimo iż oliwki nie są wymagające, stale rosną.