Myśliwi nie zabijają dla zabawy. Ilość sztuk zwierząt przewidzianych do odstrzału sanitarnego jest wyznaczona przez wojewodów. Jednak przede wszystkim odstrzał sanitarny to ochrona upraw rolnych i leśnych przed wzrastającą lawinowo liczbą chronionych zwierząt.
Kontrowersyjny artykuł
Onet opublikował 31 lipca br. artykuł pt. „Masakra w polskim lesie. Dziennie ginie 600 dzików i 300 jeleni”, w którym swobodnie podparto się wpisem wiceministra klimatu i środowiska Mikołaja Dorożały na platformie X z 29 lipca. W niepodpisanym przez nikogo artykule stwierdzono, że „najnowsze statystyki przedstawione przez wiceministra ujawniają niepokojącą rzeczywistość polowań w Polsce”.
Artykuł Onetu to temat na osobną analizę, jednak można tu krótko wspomnieć, że padają tam takie teksty, jak „człowiek, a nie dzikie zwierzęta, jest głównym roznosicielem ASF”, polowania na jelenie odbywają się głównie dla trofeów, „skala odstrzału dzikich zwierząt oraz lista gatunków łownych powinny zostać znacząco ograniczone”.
Oburzenie na wiceministra Dorożałę
Anonimowy autor artykułu poprzestał na wklejeniu screena wpisu wiceministra, jednak Instytut Analiz Środowiskowych odebrał całość jako wypowiedź Mikołaja Dorożały i zaprotestował przeciwko niemu w oświadczeniu opublikowanym również na platformie X 10 sierpnia.
– Z ogromnym zaskoczeniem odebraliśmy słowa wiceministra klimatu i środowiska, który nadzorując Polski Związek Łowiecki równocześnie stara się dyskredytować zrzeszonych w nim myśliwych. Wypowiedź Mikołaja Dorożały, przywołana w artykule (ww. – red.) pomija kluczowe informacje, przez co wprowadza opinię publiczną w błąd – stwierdza dr Miłosz Kościelniak-Marszał, przewodniczący Rady Fundacji Instytut Analiz Środowiskowych.
Odstrzał sanitarny zarządzają wojewodowie
Faktem jest, że wzrasta liczba odstrzeliwanych jeleni i dzików. Dzieje się to jednak zgodnie z planem łowieckim, a kwoty dodatkowego odstrzału sanitarnego są narzucone przez wojewodów.
– To, co zostało przedstawione jako „krwawa zabawa” stanowi więc realizację obowiązków ustawowych i rozporządzeń organów państwa. Intensywny odstrzał wynika jednak przede wszystkim z konieczności ochrony upraw rolnych i leśnych, które są narażone na szkody wyrządzane przez dzikich zwierząt – podkreśla Instytut Analiz Środowiskowych.
Odstrzał nie zmienia faktu, że “mimo dużych liczb, którymi próbuje szokować minister” populacje dzików i jeleni – zwierząt niszczących uprawy rolne – z roku na rok rosną dynamicznie.
Im więcej kukurydzy, tym więcej dzikich zwierząt
– Dynamiczny wzrost wielkości populacji zwierzyny grubej w Polsce wynika z łatwej dostępności atrakcyjnej i wysokoenergetycznej karmy, takiej jak powszechnie uprawiana kukurydza. To z kolei przenosi się na zwiększony poziom strat wyrządzanych w uprawach rolnych i leśnych – czytamy w oświadczeniu Instytutu.
Albo my mamy jedzenie, albo zwierzęta
Należy jednak pamiętać, że to, co dla zwierząt jest karmą, jest również pożywieniem dla ludzi. Jeśli chcemy mieć w Polsce stosunkowo tanią żywność, nie można dopuścić do swobodnego wzrostu populacji dzikich zwierząt.
– Musimy pogodzić się z tym, że liczbę dzikich zwierząt trzeba utrzymywać na poziomie, który zapewni akceptowalny poziom strat w uprawach oraz znośny poziom odszkodowań, które z tego tytułu wypłacają rolnikom, z własnych kieszeni, myśliwi. W roku łowieckim 2018/19 było to 62 mln złotych, w roku łowieckim 2019/20 – 91 mln złotych, a w roku łowieckim 2020/21 już 99 mln złotych – informuje Instytut.
Jelenie niszczą lasy i zagrażają sarnom
Wzrost populacji jeleni to straty nie tylko w uprawach, ale również w drzewostanie leśnym, liczone w milionach złotych. Młody las na którym intensywnie żerują jelenie lub sarny nie wyrośnie na piękny starodrzew. Wbrew propagandzie ekologów swobodny wzrost populacji jednego gatunku nie jest też dobry dla różnorodności biologicznej – dowodem jest sytuacja w Słowińskim Parku Narodowym, w którym z powodu wzrostu liczby jeleni niemal całkowicie zniknęły sarny.
Dziki zagrażają ludziom
Niekontrolowanie rosnąca populacja zwierząt może też zagrażać ludziom – w wielu miastach dziki, których roczny przyrost populacji wynosi 300%, są już stałym zjawiskiem, a jakie są tego konsekwencje, przekonał się wojewoda małopolski:
– O konsekwencjach ograniczania aktywności myśliwych miał się okazję przekonać nie tak dawno wojewoda małopolski, który został sądownie zobowiązany do wypłaty odszkodowania mężczyźnie, który na ulicach Krakowa został poważnie poturbowany przez odyńca – informuje Instytut Analiz Środowiskowych.
Zagęszczenie gatunku to zagrożenie chorobami zakaźnymi
Nadmierna gęstość danego gatunku to również szerzenie się chorób zakaźnych – podkreśla dr Kościelniak-Marszał.
– Dla każdego, kto uważał na lekcjach biologii, nie jest też tajemnicą, że nadmierna gęstość danego gatunku prowadzi do szerzenia się chorób zakaźnych. Z taką sytuacją mamy w kraju do czynienia od ponad 10 lat, odkąd stada dzików i świń są dziesiątkowane przez afrykański pomór świń (ASF). Nawet jeśli odstrzał dzików nie stanowi najskuteczniejszej metody zwalczania tej choroby, to wobec braku rozwiązań alternatywnych właśnie konsekwentne rozrzedzanie populacji (która jest potencjalnym wektorem wirusa) stanowi kluczowy czynnik ograniczający zagrożenie dla trzody chlewnej – stwierdza dr Kościelniak-Marszał.
To Ministerstwo Klimatu i Środowiska planuje odstrzał zwierząt
Na koniec listu przewodniczący Instytutu przypomina, że myśliwi zabijają dokładnie taką ilość zwierząt, jaka jest przewidziana w planach łowieckich, opracowywanych przez Lasy Państwowe i marszałków województw, które w tym zakresie podlegają właśnie wiceministrowi Mikołajowi Dorożale.
Prawda jest taka, że lobby antymyśliwskie to mała zamknięta grupka która doskonale żyje z grantów i dotacji na “ekologię” i “ratowanie zwierzątek”. Wiedzą że niszcząc gospodarkę leśną i łowiecką (są to bardzo delikatne ekosystemy) można je doprowadzić do upadku i “sprywatyzować” z dużym zyskiem. Jak to kiedyś bywało w Polsce. Dlatego lobby tzw ekologistów kupiło Dorożale najpierw miejsce na listach wyborczych, a gdy nikt go nie poparł, to stołek wiceministra i Głównego Konserwatora Przyrody za jedyne 20000 tys zł, które do kasy PL2050 wpłaciła żona Dorożały w 2023, o czym otwarcie pisała prasa. Kupiło po to żeby odwalił czarną robotę. A tłumy naiwnych ludzi dobrej woli potakują im i hejtują myśliwych i leśników, nie wiedząc nawet o co toczy się gra.
Tak samo było z protestami rolników: nagły wysyp oskarżeń o pracę dla Rosji itp. To ci sami ludzie w różnych eko-fundacjach pociągają za te sznureczki.
Jak wiemy zawód rzeźnika jest niezbędny. Ale nie słyszałem żeby rzeźnicy afiszowali się swoim zajęciem. Nie słyszałem aby były koła rzeźników i te całe “darz bór”. Odstrzał sanitarny, czy też w celu ochrony upraw, pozyskiwanie mięsa jest niczym innym jak forma rzeźnictwa… A nie elitarne kluby zabijaków.
Pytania ; 1- W którym kraju europy myślistwo podlega Ministrowi środowiska? . 2- W którym kraju europy zwierzyna jest własnością państwa ( chyba Finlandia – lecz na gruncie właściciela jego własnością)?. 3-W którym państwie jest jeden monopolistyczny związek łowiecki ?. 3- W którym europejskim kraju wydzierżawia się prywatną ziemię dla myśliwych bez zgody właściciela? Jeśli ktoś taki kraj w demokratycznej europie mi wskaże to jest wielki i może liczyć na moją nagrodę 1000- pln. Pozdrawiam
Jakim trzeba być dzbanem żeby zabijać i patrzeć jak zwierzę kona
Ja również, podobnie jak pan(i) dziwię się tym wszystkim pracownikom rzeźni i ubojni że mogą na to patrzeć.
A jakim trzeba być dzbanem żeby, nie mając pojęcia o tematyce, zadawać takie pytania ?
Mr Nobody . Nie skomentuję słowo dzban ( nie ten poziom) . Troszeczkę wiedzy życzę. Wg Pana cała
europa i świat to dzbany.Na pewno jeżdzi Pan polską Syrenką bo te dzbany na świecie nie potrafią zrobić lepszego samochodu .hihi
Coś kręcisz panie Turaj i mieszasz ciekawie różne wątki… Zwróć – proszę – uwagę na ilość szkód w uprawach rolnych/leśnych zrobionych przez zwierzynę płową (jeleń, sarna, łoś) i czarną (dzik) kwotowo i ilościowo. Dane weź z Ministerstwa Rolnictwa lub GUS – nie od myśliwych z PZŁ ;) Dwa – to myśliwi nie chcą strzelać wilków. Bo po co? Myśliwi działają w ramach narzuconych planów wynikających z przepisów które dotyczą określonych zwierząt. Jeśli wilk zrobi szkodę to jedyne co może zaistnieć to rekompensata z budżetu państwa za tę szkodę w stronę hodowcy np. (na marginesie państwo się na to ze zrozumiałych względów nie kwapi i rolnicy mają kłopot z udowodnieniem). Myśliwym nic do tego. No chyba, że sejm zrobi zmianę w liście zwierząt łownych – ale to znów nie jest w gestii myśliwych (czytaj rolnicy + samorządowcy). Oni wykonają tylko pewne czynności jeśli taka potrzeba społeczno/prawna zaistnieje. Trzy – dokarmianie, nęcenie. Na to też są przepisy. I jak napisałem jest tzw plan łowiecki korygowany i zatwierdzany przez Nadleśnictwa i Zarządy Okręgowe PZŁ czyli szczebel wyżej niż koła łowieckie. Ostatnie twoje zdanie to jakaś fobia.
To koronny argument myśliwych – regulacja populacji. Trochę się ostatnio co prawda pogubili – piszą że zwierzyny jest za dużo i trzeba ją zabijać bi nie będzie plonów rolnych, a zaraz potem że za mało bo wilki zabiły prawie wszystkie sarny i jelenie i trzeba teraz dla odmiany zabijać wilki. Przypomnę tylko że populacja zwierzyny wzrosła także wskutek działalności myśliwych a to przez dokarmianie i złe planowanie odstrzału. Tak czy owak nawet jeśli odstrzał jest konieczny to PZŁ nie musi w tej chorej formie istnieć.
Zaproponuj inną lepszą formę PZŁ
Nie trzeba nic wymyślać . Przedwojenne prawo łowieckie 18 stron .Cała europa tak poluje .Bieruta 98 stron, Kłótnie i spory.
A tak żartem z tym PZŁ jest jak z homoseksualizmem (niech robią to w domu nie na ulicy) chcą mieć dzieci i cały czas próbują .To ich wybór.Powodzenia . 5 dekretów B.Bieruta i 114 tyś hołoty z karabinami i pałami i mieliśmy socjalizm .5 Prezydentów RP a żaden ich nie uchylił tych dekretów.Na podstawie dekretu wyrzucano ludzi z mieszkań w Warszawie Łodzi Krakowie a nawet w Breslau ( Wrocław)
Pan W….i Pan K…. przykryli socjalizm demokracją Całe szczęście ,że nie doszli do wspólnych żon