Nowy silnik Cummins prostszy, mocniejszy i bez zaworu EGR. Nie można było tak od razu?

Czy w dobie intensyfikacji złych wiadomości, zaostrzających się restrykcji i dokładania kolejnych kagańców w kontekście silników spalinowych może wydarzyć się coś pozytywnego? Czy poza elektryfikacją jest jeszcze jakaś nadzieja na prostszy i bardziej przyjazny użytkownikowi napęd? Okazuje się, że tak, a odpowiedź przychodzi zza oceanu.

reklama
Baner Kuhn Maxima
reklama
baner Interhandler

Ale tym razem Atlantyckiego, a jej autorem jest firma Cummins, legenda silników o zapłonie samoczynnym i nie tylko. Choć silniki tej amerykańskiej firmy nieczęsto goszczą w maszynach rolniczych, co jest dość zastanawiające, biorąc pod uwagę ich niezawodność i stopień popularyzacji w obydwu Amerykach, czasami zdarzają się pojedyncze serie lub maszyny np. kombajny. Od teraz będzie jeszcze jeden powód, aby zazdrościć tym, których maszyna jest napędzana przez właśnie taki silnik. A mowa o najnowszej odsłonie czterocylindrowego silnika serii B 4.5L, spełniającego normę Stage V w jej finalnej jak dotychczas formie.

Silnik Cummins serii B pojemność: 4.5 L, cylindry: 4 misja: zrobić porządek, fot. Cummins

Moglibyśmy się w tym miejscu zagłębić w liczby, że nowa jednostka jest 16% mocniejsza i dysponuje o 11% większym momentem obrotowym niż poprzednik, lecz to nie jest tak istotne jak to, co zostało zrobione. A zadziało się dużo, oj bardzo dużo. Amerykanie słyną z przystępnego, a czasami wręcz brutalnie prostego języka, tak jak proste potrafią być granice stanów, jak chociażby Indiany, której jedynie południowa granica wyznaczona przez rzekę Ohio wije się w nieregularny sposób. I ktoś w Cumminsie na jednym ze spotkań musiał powiedzieć sławne “let’s cut the bullshit”. Bo właśnie tak można w skrócie opisać to, co zrobiła firma Cummins ze swoim nowym silnikiem 4,5 litra.

Silnik Stage V bez EGR?!

A jakże, nie uświadczymy w tej konstrukcji choćby maleńkiego zaworku, którym nawet niewielka porcja spalin dostawałaby się z powrotem do kolektora dolotowego. Nie ma zatem chłodnicy spalin, czyhającej na pęknięcie i zalanie dolotu płynem chłodniczym. Co więcej, nie ma filtra gazów skrzyni korbowej czy też odprowadzania ich do dolotu. Tak, to nie sen i ten motor już jest na rynku!

reklama
Baner SUmi

Oznacza to, że w końcu, przestał odbywać się ten absurdalny nonsens, w którym do perfekcyjnie przefiltrowanego powietrza, nierzadko przez dwa zespoły filtrów: mokry i suchy, wpuszczane były gazy wylotowe, sadza i pary oleju tworzące razem nadprogramową ilość nagarów. Jest to oczywiście pokłosie decyzji, jako że gazy ze skrzyni korbowej nie zaliczają się już w poczet emisji silnika, zaś wyrzucenie zaworu EGR wiąże się oczywiście ze zmianą strategii radzenia sobie z cząstkami stałymi poprzez podniesienie temperatury spalania, czego rezultatem jest to, że silnik generuje ich niezwykle mało.

Nowy motor B4.5 wewnątrz komory Sennebogena 355E, odjęcie zaworu EGR i chłodnicy spalin nie tylko upraszcza konstrukcję ale przede wszystkim zadba o portfel właściciela, fot. Szularz

Oczywiście zmiana strategii powoduje zwiększoną emisję tlenków azotu, a co za tym idzie SCR musi być wydajniejszy i jest. Choć producentowi udało się znacząco zmniejszyć wymiary kompletnego układu oczyszczania spalin, który został upchnięty do jednej puszki zawierającej DOC, niewielki DPF oraz wcale nie tak rozbudowany SCR i AOC – Single Module; tak się nazywa rozwiązanie opracowane przez inżynierów z Cumminsa.

reklama
Baner UPL
reklama
Baner Samasz

Co ciekawe, podniesienie temperatury spalania i skrócenie zarówno układu oczyszczania spalin jak i łączących go z silnikiem rur korzystnie wpłynęło na sprawność procesu regeneracji. Nowa jednostka ma generować znacznie mniej problemów i krótsze czasy tzw. wypalania.

Koniec z zawracaniem gazów ze skrzyni korbowej i smarowania nimi dolotu, olej wraca do miski a silnik może normalnie „oddychać” podczas pracy, fot. Szularz

A czy wspomnieliśmy, że silnik nie ma już turbosprężarki o zmiennej geometrii i czujnika masowego przepływu powietrza? Nie? To wspominamy, bowiem tutaj również udało się dokonać uproszczenia układu. Czujnik MAF został zastąpiony czujnikiem dwufunkcyjnym ciśnienia i temperatury, prostszym i tańszym, zaś turbosprężarka ze zmienną geometrią ustąpiła miejsce zwykłej z zaworem WG. Co doszło do układu? To przepustnica spalin, która bierze udział podczas procesu regeneracji.

Teoria przekuta w praktykę

 Jak wspomnieliśmy, silnik B4.5 Stage V dostępny w zakresie mocy od 121 do 200 KM i momentem od 500 do 780 Nm można już spotkać w niektórych maszynach oferowanych na rynku – także w Polsce. Z punktu widzenia rolniczego, najciekawszą aplikacją będą teleskopowe ładowarki Sennebogen – seria 355E czy bazujący na nich odpowiednik Fendta, w mniejszej 340G również znajdziemy fantastycznie odchudzony i uproszony mniejszy wariant serii F 3.8 L Stage V.

Jeszcze większy – legendarny B 6.7 również utracił sporo niesfornych ekododatków, ale z racji pokrycia zakresu mocy od 155 do 326 KM jest wyposażony w turbosprężarkę ze zmienną geometrią, za to tak jak czterocylindrowi bracia nie ma już EGR-u czy odprowadzenia gazów do dolotu. Wracając do B 4.5, silnik znajdziemy także w maszynach przeładunkowych wspomnianej niemieckiej firmy Sennebogen – np. seria 818E, czy też maszynach japońskiej firmy Komatsu np. nowych koparkach kołowych PW168-11E1 oraz PW198-11E1, które premierę miały na niedawnych paryskich targach Intermat, czy znanych już maszynach PW148-11E0 i PW158-11E0. Motor znajdziemy również w ładowarce przegubowej WA200-8E0. Firma Komatsu nie jest tutaj wspomniana przypadkowo, bowiem jest to najważniejszy partner Cumminsa; obie firmy wspólnie opracowują i wdrażają silnikowe nowinki w życie.

Single-Module, zajmuje mniej więcej tyle miejsca co jedna z dwóch puszek stosowanych w poprzedniku (DPF + SCR), tutaj wszystko jest razem, jest możliwość rozłączenia obydwu (za filtrem DPF) w celu wykonania prostego i niezbyt kosztownego zabiegu czyszczenia, choć nie powinno nastąpić do prędko – układ powinien samodzielnie poradzić sobie co najmniej z 8 tys. mth pracy, fot. Szularz

Pozostaje tylko jedno pytanie. Czy nie można było od razu przejść z poziomu np. Stage III na to, co jest teraz? Skoro do uzyskania zadowalających ekologów efektów można dojść bez stosowania pozbawionych sensu elementów, które w praktyce wykazywały się generowaniem wielu problemów przy nikłych korzyściach, dlaczego przez te wszystkie lata musieliśmy potulnie znosić te kaprysy i płacić za wymiany i naprawy, skoro teraz sam producent udowodnił, że jest to kompletnie niepotrzebne?

Nie wspominając o latach, w których ciągle powtarzana była narracja o zabójczych gazach ze skrzyni korbowej, które nagle, jak za dotknięciem magicznej biurokratycznej różdżki, przestały być szkodliwe. Może taka różdżka powinna być używana częściej?

reklama
Baner McHale
reklama
reklama
reklama
Agrotech baner Kielce

1 KOMENTARZ

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Przeczytaj także

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.