Stało się, podczas rodzimych targów poświęconych maszynom, nauce, technice oraz rolnictwu – KIEMSA w miejscowości Daegu w Koreii Południowej, światło dzienne ujrzała najnowsza seria ciągników LS Tractor – MT9.
To było do przewidzenia, bowiem firmy koreańskie preferują premiery podczas rodzimych wydarzeń, zwłaszcza jeżeli premiera ma arcyważny charakter, a taki z pewnością ma wprowadzenie na rynek zupełnie nowej, topowej serii ciągników. O planach LS Tractor na MT9 wspominaliśmy całkiem niedawno, przy okazji wizyty na stoisku firmy w Bolonii. Trzeba przyznać, że Koreańczycy błyskawicznie przeszli od słów do czynów, choć oczywiście ciągnik był konstruowany od dłuższego czasu, to i tak imponuje tempo zmian jakie firma LS prezentuje na przestrzeni ostatnich lat. Najpierw odświeżenie serii MT7 i ogólny powiew świeżości w pozostałych ciągnikach, później nowości w segmentach mini, prezentacja elektryka a teraz rzutem na taśmę, tuż przed końcem roku 2024 jest i on, długo wyczekiwany ciągnik o mocy powyżej 140 KM!
Najmocniejszy koreański ciągnik
Premiera serii MT9, choć dla nas w Polsce być może niezbyt spektakularna, to z pewnością podniosła ciśnienie zarówno dyrekcji TYMa jak i Daedonga bowiem najmocniejszy ciągnik serii – MT9.140 ustanawia nowy porządek na koreańskich polach, zaś liderem, przynajmniej jeżeli chodzi o moc zostaje właśnie LS Tractor. Z pewnością, taki stan rzeczy nie utrzyma się zbyt długo, bowiem apetyty wszystkich koreańskich producentów stale rosną. Nie bez znaczenia jest również fakt iż modelami serii MT9, firma stawia na planszy bezpośredniego konkurenta dla Kuboty M6001, a to wszystko w dość niepewnych czasach, choć być może poza UE, na innych rynkach nie ma aż takiego pesymizmu, no a może przynajmniej tam nikt nie ma w planach likwidacji rolnictwa.
LS MT9 – ambitna nowość w gamie
Wracając jednak do sedna, czyli nowych ciągników z nowej serii, która składa się z trzech wariantów mocy: 122KM, 132KM i wspomniane 143 KM. Dlaczego wariantów mocy? Bowiem wszystkie te ciągniki, podobnie jak MT7, bazują na silniku F36 od FPT. Takie mamy czasy, że zarówno kompakty jak i ciągniki średnie często napędza jeden i ten sam silnik. Pod względem parametrów jest na szczęście całkiem nieźle, znane nam już 3,6 l, cztery cylindry i 600 Nm przy 1500 obr/min dla najmocniejszego wariantu.
Do tego skrzynia biegów DCT (dual-clutch transmission – dwusprzęgłówka) z 32 przełożeniami, przednie koła – 380/85 R28, tył zaś 460/85 R38, układ hydrauliczny z LS, dla zaoszczędzenia paliwa i poprawy wydajności a jeżeli o tym mowa to pompa wielotłoczkowa o wydatku 120 l/min z pewnością zadowoli większość potencjalnych kupców, zwłaszcza że znów jest to nowy rekord jeżeli chodzi o koreańskie ciągniki bowiem najmocniejszy Kioti HX1402 ma owszem 101 l/min ale z zespołu dwóch pomp. Powiew nowoczesności będzie można odczuć także na własnej skórze, bowiem firma również pochyliła się nad kwestią sterowania – rozdzielacz hydrauliki będzie sterowany elektrycznie, a co za tym idzie operator otrzyma komfortowy elektroniczny dżojstik ze zintegrowanymi dodatkowymi funkcjami, o EHRze nie ma nawet sensu wspominać, bowiem jest to element oczywisty w MT7 więc i MT9 ma go w standardzie by wygodnie operować podnośnikiem zdolnym udźwignąć nawet 4,2 tony. A skoro na pokładzie jest pełna elektryfikacja sterowania funkcjami, to należy się spodziewać, co zresztą zapowiedział LS podczas prezentacji na targach, że już niebawem w ciągniku pojawią się elementy pracy autonomicznej i wspomagania operatora.
Stylistycznie ciągnik ma pewne problemy względem mniejszego modelu MT7, co wynika oczywiście z większych rozmiarów i konieczności zaopiekowania się znacznie większymi połaciami maski, nie mniej dość dobrze udało się wybrnąć z tego zadania bez dokładania zbyt dużej ilości chromowanego plastiku, który Koreańczycy tak przecież lubili. Z punktu widzenia praktycznego, jest lepiej niż dobrze. Układ oczyszczania spalin powędrował do zwartej puszki osadzonej nisko i zintegrowanej z kominem, całość dodatkowo jest zamknięta w plastikowej osłonie. Światła do jazdy, kierunkowskazy jak i światła robocze są oczywiście ledowe, kabina sześciosłupkowa z szerokimi drzwiami oraz przyciskami na błotnikach do sterowania WOMem oraz podnośnikiem.
Wnętrze na bogato
W środku? Oczywiście dzieje się! Ale LS zdążył nas już niejako przygotować modelem MT7, że w kwestii dopieszczenia kabiny firma będzie bić się z najlepszymi o słowa uznania. Zarówno w odczuciu ogólnym jak i detalu jest bardzo przyjemnie i widać, że dołożono starań aby miejsce pracy operatora faktycznie zachęcało by pozostać w fotelu na dłużej. Środkowa konsola jest zmniejszona do niezbędnego minimum, zaś obserwację przez dolne części przedniej szyby dodatkowo ułatwia jej zwężająca się ku dołowi sylwetka. Zamiast zegarów, rzecz jasna, tablet – nie wszyscy mogą to polubić, choć LS udowadnia, że da się zrobić czytelny i ładnie wyglądający interfejs cyfrowy. Kolejnym elementem jaki może nie przypaść do gustu, będzie wykończenie podłokietnika przy pomocy polerowanego czarnego tworzywa tzw. piano-black, które wygląda świetnie ale jeszcze lepiej brudzi się i rysuje co wówczas irytuje. Natomiast na plus można zaliczyć obecność pokrętła do sterowania częścią funkcji – zamiast miliona przycisków, logicznym rozmieszczeniem pokręteł oraz zastosowanie miękkich i tym razem odpornych na używanie, przycisków od pozostałych mniej istotnych funkcji na konsoli pod prawym oknem.
Jak to zwykle bywa w przypadku ciągników z Korei, należy spodziewać się, że przynajmniej przez kilka pierwszych kwartałów przyszłego roku, modele serii MT9 będą dostępne jedynie na rodzimym rynku. Nie mniej, cała seria była projektowana z myślą o sprzedaży globalnej, zwłaszcza na rynkach z obowiązującymi normami Stage V czy Tier 4f. Jak dowiedzieliśmy się już podczas targów EIMA, pojawienie się najmocniejszego koreańskiego ciągnika w Europie będzie kwestią czasu a i zapewne poprzedzone imprezą odpowiedniej rangi jaką najprawdopodobniej będzie przyszłoroczna Agritechnica, a jeżeli tak to z pewnością firma wystawi dziewiątkę do konkursu TOTY2026 w kategorii Utility.