reklama
Baner Kuhn
reklama
Baner Yara
reklama
Baner Agroecopower
reklama
Baner Basf Osiris desktop
reklama
Baner New Holland

Nie Deutz, a baterie. Sany atakuje segment agro elektryczną ładowarką teleskopową

Właściwie chińska firma Sany może się już pochwalić całą odrębną rodziną maszyn elektrycznych począwszy od maszyn małych po całkiem spore. Nas jednak zainteresowała wyjątkowa maszyna, wyjątkowo nie w niebieskich barwach, czyli nowa ładowarka teleskopowa STH625E.

reklama
Baner Osadkowski

Sany w ostatnim czasie bardzo mocno zwiększyło swoją aktywność na wszystkich rynkach oraz w wielu nowych segmentach. Dotychczas ta chińska firma, znana głównie w kręgach firm budowlanych, coraz przychylniej spogląda także na rolników. Co prawda nie ma planów wprowadzenia linii ciągników, ale w kwestii maszyn pomocniczych ma coraz więcej do powiedzenia. Na zeszłorocznym AgroShow można było zobaczyć konwencjonalne, nowe ładowarki teleskopowe, w tym przygotowany specjalnie do pracy w rolnictwie model STH742. Na Baumie Sany pokazało po raz pierwszy w Europie, swoją elektryczną ładowarkę STH625E.

Nawet Chińczycy zaczęli już uderzać w nurt „Zero Emission”. Biorąc pod uwagę tempo wprowadzania maszyn elektrycznych, może się okazać, że wedle haseł UE chińskie maszyny są bardziej eko od rodzimych, fot. GS

Ładowarka elektryczna Sany STH625E – naturalna konsekwencja

W zasadzie taki krok nie powinien dziwić, w końcu w kwestii maszyn, czy mówiąc szerzej pojazdów elektrycznych, Chińczycy mają i sporo do powiedzenia i całkiem sporo doświadczenia. Do tego trzeba dodać fakt, że w kwestii komponentów w zasadzie niemal każdy elektryczny pojazd czy maszyna, w jakimś stopniu ma w sobie coś z Chińczyka. Jeżeli chodzi o Sany i elektryczne maszyny, to firma od dłuższego czasu elektryfikuje swoje produkty i wcale nie chodzi wyłącznie o małe koparki. W ofercie są takie maszyny z segmentu typowo budowlanego, a w Monachium można było zobaczyć całą gamę maszyn wyłącznie elektrycznych, w tym kilka ciekawych prototypów.

reklama
Baner Kioti

Sany STH625E – parametry

Ładowarka teleskopowa STH625E nie została jednak ustawiona w szeregu z innymi miętowymi maszynami, a obok STH742 wzdłuż głównej alei, nie była także pomalowana w owym charakterystycznym kolorze. Niemniej przyciągała uwagę wielu odwiedzających. Jak można wywnioskować z nazwy, maszyna dysponuje około 6 m wysokości podnoszenia oraz udźwigiem maksymalnym na poziomie 2,5 t. Sama ładowarka waży 5000 kg i mierzy 1920 mm wysokości i 1850 mm szerokości. Maksymalny zasięg ramienia to 3,350 m i wówczas maksymalny ładunek to 800 kg.

reklama
Baner SumiAgro
reklama
Baner Bayer maj-2025-Rhapsody
reklama
baner MChale
Wnętrze jest znajome, bowiem kabina użyta w modelu STH625e jest taka sama jak STH625 oraz STH742, fot. GS

Baterie zamiast silnika Deutza

Pod maską zamiast silnika Deutza znajdziemy pakiet baterii LFP o pojemności 34 kWh (96Ah). Bateria pracuje na napięciu 347 V i może być ładowana zarówno prądem z gniazdka jednofazowego jak i trójfazowym. W zestawie producent dodaje swoją ładowarkę oraz zestaw przejściówek. Czas ładowania to od 2 do 8 godzin. Osiem godzin to również czas pracy na w pełni naładowanej baterii, choć tu pewnie jak zwykle trzeba podejść dość realistycznie do mocno optymistycznych szacunków producenta.

Moc silników elektrycznych (do napędu jazdy i hydrauliki) to łącznie 32 kW. To wystarcza, aby poprzez dwubiegową przekładnię Dana 301 rozpędzić maszynę do 20 km/h. Silnik trakcyjny jest produkcji firmy Inovance, a jakżeby inaczej chińskiej z Shenzhen. Jeżeli chodzi o hydraulikę, to Sany zdecydowało się na nieco budżetowe rozwiązanie w postaci pompy zębatej, Cassapa, o wydatku 80 l/min i ciśnieniu roboczym 270 barów. Z drugiej zaś strony, taka pompa to wydatek rzędu 900-1600 zł, a więc dla niektórych to może nie być wadą, a atutem. Warto dodać, że rozdzielacz jest marki Husco, a do maszyny można dołożyć dodatkową linię hydrauliki na potrzeby bardziej wymagających narzędzi.

Kabina w elektrycznej ładowarce Sany

Kabina jest dokładnie taka sama jak w modelu STH742. Naturalnie znajduje się znacznie niżej, gdyż mamy do czynienia z mniejszą maszyną – fabryczne ogumienie 12-16.5. Na plus trzeba zaliczyć to, że w zasadzie mamy tutaj takie same opcje jak w maszynie większej (spalinowej). To oznacza, że jest klimatyzacja, wielofunkcyjny ekran, trzy tryby skrętu kół, dżojstik z programowanymi przyciskami, kamera cofania czy blokady osprzętu oraz hydrauliki z klawiszy. Słowem STH625E nie jest wersją zubożoną.

Tak jak w większym modelu, wszystkie bardziej skomplikowane ustawienia są ustawiane w monitorze maszyny, fot. GS

Producent dokłada w pakiecie gwarancję na 3 lata lub 3000 mth, zaś bateria ma być dodatkowo objęta gwarancją na 5 lat lub 10000 mth. Wszystko pięknie, tylko ile to wszystko kosztuje? Tutaj cena póki co pozostaje tajemnicą, przynajmniej jeżeli chodzi o świeżo pokazany światu wariant elektryczny. Spalinowa STH625, a istnieje taka, jest wyceniona. Przynajmniej na rynku rosyjskim, gdzie STH625 napędzana silnikiem o mocy 55,4 kW kosztuje 1095000 rubli, czyli około 513 tys. zł licząc po oficjalnym kursie. Wariant elektryczny zapewne będzie zatem znacznie droższy.

reklama
baner MChale
reklama
baner SDF
reklama
Baner Agrosimex

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Przeczytaj także

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)
INNE ARTYKUŁY AUTORA




NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
reklama
×Baner corner Chwastox