fbpx

New Holland TK4.100 M to ciągnik wspaniały. Jeździlibyśmy!

Czasem mamy takie wrażenie, że ciągniki stają się powoli nudne, bo  niemal każdy wygląda tak samo. Jednak znalazłem nowoczesny ciągnik, który choć udaje spychacz, to nim nie jest. Jest tak wspaniały, że jedno jest pewne – pojeździłbym!

Nuda, nuda, nuda – powiedział nieco z przekąsem mój kolega dziennikarz, gdy na włoskich targach EIMA International w Bolonii oglądaliśmy kolejny ciągnik. Wiem, że trochę sobie żartował, bo to pasjonat takich konstrukcji, ale w pewnym sensie miał rację.

Ciągnik jaki jest każdy widzi i nieco trudno dziś coś w nim fizycznie zmienić. Niemal każdy, poza tymi kilkusetkonnymi potworami, ma podobny wygląd. Maska, kabina, mniejsze koła z przodu, większe z tyłu. Ilu z nas, w przypadku nowych konstrukcji tego typu, poznałoby daną markę po ciemku, a już nawet nie wspomnę o konkretnym modelu? Pewnie tylko zagorzali fani producenta.

Owszem, są produkowane też ciągniki specjalistyczne do sadów, ogrodów czy winnic. Choć niewielkie i zazwyczaj wąskie to jednak z grubsza budową przypominają “normalne”, pełnowymiarowe konstrukcje tego typu. Wśród tych “specjalistów” sadowniczych można wyróżnić też takie przegubowe, łamane w połowie by, ze względu na wielkie koła, skręcały niemal w miejscu. To jednak inny gatunek.

TK4.100 M to ciągnik inny niż wszystkie

Ten model ma stalowe gąsienice, choć może mieć także gumowe SmartTrax, fot. Adam Ładowski

Jest jednak zupełnie inna kategoria ciągników. To typ, o którym już niemal zupełnie już zapomnieliśmy w Polsce. W pogoni za toczącą się na gumowych kołach mocą, za wielkością i szybkością pracy czy transportu gdzieś przepadły w naszej pamięci konstrukcje niezwykłe – ciągniki na gąsienicach.

Ten typ traktorów ma równie długą i bogatą historię co te kołowe, bo oba typy powstawały niemal równolegle. Ich rozwój podyktowany był użytecznością i uniwersalnością zastosowań ciągnika. Nie tylko do pola, ale także jako pojazdu do transportu. Maszyny, która nie boi się wjechać niemal wszędzie i wykorzystać swój wielki atut – uciąg w każdych warunkach terenowych. Poza nim, było jeszcze kilka czynników, które wpłynęły na rozwój i popularność ciągników gąsienicowych.

Po pierwsze stan dróg, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu pomiędzy miastami były w większości gruntowe. Tylko niewielki ich odsetek był utwardzony i przejezdny dla transportu przez cały rok. Na takich polnych drogach, to właśnie napęd gąsienicowy wykazywał się wyższością. Można powiedzieć, że wykazywał się w ogóle.

Po drugie opony do ciągników były horrendalnie drogie i tylko niektórzy producenci masowo stosowali opony w swoich traktorach. W znakomitej większości koła ciągników były metalowe z wypustkami zwiększającymi przyczepność. Jednak przy dużej wadze ciągników nacisk na glebę był spory, co przy złej pogodzie powodowało uślizgi kół i unieruchomienie maszyny.

W końcu po trzecie, ciągniki gąsienicowe znalazły szerokie zastosowanie w wojsku, jako pojazdy do ciągnięcia armatnich lawet czy ciężkich ładunków. Choć powolne, to ze względu na niski ciężar własny, znakomite właściwości trakcyjne po bezdrożach oraz w każdych warunkach klimatycznych okazały się koniem pociągowym każdej armii.

Ciągnik do zadań specjalnych

TUZ, WOM, pełna hydraulika. To po prostu normalny ciągnik, fot. Adam Ładowski

Co się więc stało, że tak znakomity i wszechstronny napęd odszedł u nas do lamusa historii rolniczej mechanizacji? Ano to, że w powojennej Polsce nie był nam potrzebny. Pola czy sady są u nas na płaskim, niewymagającym specjalnych napędów terenie. Poza tym w powojennej Polsce kwitł, niezależnie od wielkości gospodarstwa, kult wielkości i mocy ciągników, a taki stan rzeczy trwa do dziś.

Są jednak miejsca w naszej Europie, gdzie o napędzie gąsienicowym nie zapomniano. Miejsca gdzie rolnictwo choć położone w trudnym górzystym terenie, kwitnie i ma się w najlepsze – to europejskie południe. Tam od wieków, czy tysięcy lat, wszelkie nasłonecznione pagórki i wzniesienia są wykorzystywane do produkcji złota tamtejszego rolnictwa – wina i oliwy.

Tak trudny rolniczo teren wymaga nietypowych rozwiązań w ciągnikach, których, by w górach praca nimi była bezpieczna, środek ciężkości musi być osadzony jak najniżej. Poza tym muszą być szeroko osadzone i przystosowane do kamienistych bezdroży. Tu właśnie, w takich warunkach, napęd gąsienicowy w ciągnikach bezapelacyjnie pokazuje swoją wyższość nad kołowym.

Kabina jest zaskakująco obszerna, fot. Adam Ładowski

Półwysep Iberyjski, Francja, Włochy czy Bałkany i Grecja, wszędzie tam gdzie uprawia się winorośle i drzewa oliwkowe, tam jest miejsce dla takich ciągników. Nic więc dziwnego, że gdy pojawia się zapotrzebowanie na tak nietypowe (dla nas) ciągniki, pojawia się sprzęt New Holland.

New Holland TK4.100 M to ciągnik dla przyjemności jazdy

Na taki ciągnik natrafiłem w czasie wystawy EIMA International 2024 w Bolonii i z miejsca mnie urzekł. Był nim New Holland TK4.100 M, który nie dość, że ładny i nowoczesny, to jeszcze miał prawdziwe stalowe gąsienice. Nie żadne tam gumowe bandaże, ale prawdziwe żelazne! Takie jakie ma prawdziwa maszyna budowlana, czyli spychacz.

Spychaczem ten New Holland jednak mimo wszystko nie jest, ale jest za to prawdziwym ciągnikiem. Tak, prawdziwym, bo ma normalny tylny TUZ, wygodną kabinę do której się zmieściłem (a czasem nie jest to takie oczywiste), układ hydrauliczny z zewnętrznymi wejściami oraz oczywiście WOM.

Tym ciągnikiem sterujemy za pomocą dźwigni, fot. Adam Ładowski

Ma też klimatyzację, bo tam gdzie jest stosowany, to wyposażenie na pewno się przydaje. Ma obciążniki, przekładnię 8×8 lub 16×8 i całkiem mocny, bo 98-konny silnik FPT (bo jaki mógłby być tu inny) o czterech cylindrach i pojemności 3,6 litra.

To czego New Holand TK4.100 M nie ma, to kierownicy i wcale mi tu jej nie brakuje. Steruje się nim centralnie umieszczoną dźwignią, jakby joystickiem, obudowaną pałąkiem za który można się trzymać na pochyłościach. Bardzo wygodny element sterowania i odpowiedni w tej maszynie.

Siedząc w tym ciągniku pomyślałem, że prowadzenie go po pokrytych winnicami  włoskich wzgórzach musi być wspaniałym doznaniem emocjonalnym. Czymś niezapomnianym, bo jednocześnie można prowadzić wspaniały pojazd rodem z dawnych snów i marzeń, a jednocześnie napawać się cudownymi, niemal nieziemskimi widokami. W tym ciągniku nie pobijemy rekordów prędkości, ale na pewno osiągniemy pełnię radości.

Ta myśl przekonała mnie, że ten niezwykły New Holland pozostanie jednym z moich ulubionych ciągników.

Baner SFD - aktualizacja 29.10.2024

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Najpopularniejsze posty

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.