W opinii analityków kwestią zasadniczą jest rosnąca produkcja ropy w krajach spoza OPEC+, w tym w USA, która może przewyższyć światowy popyt, który wciąż rośnie, ale w wolniejszym tempie. Odpowiedzią OPEC+ była obietnica głębszych cięć produkcji, jednak handlowcy są sceptyczni, że zostaną one wdrożone w stopniu wystarczającym, aby całkowicie wyeliminować nadwyżkę.
– Patrzenie w przyszłość więcej niż na kwartał wydaje mi się bardzo trudne, a zbliżający się rok jest rokiem trudnym. Ropa naftowa w dużym stopniu opiera się na OPEC+, a załamanie się wcześniejszego porozumienia tej grupy w sprawie ograniczenia dostaw może spowodować gwałtowny spadek cen – powiedział Trevor Woods, dyrektor ds. inwestycji funduszu towarowego Northern Trace Capital LLC.
Dodatkowe 900 tys. baryłek dziennie mniej w ramach dobrowolnych ograniczeń dostaw OPEC+, które uzgodniono zaledwie kilka tygodni temu, stanowi punkt sporny dla analityków i handlowców próbujących wycenić globalną równowagę popytu i podaży. Traderzy zastanawiają się, czy grupa dokona wystarczających cięć, aby powstrzymać zbliżającą się nadwyżkę.
Problemem w równoważeniu popytu i podaży może zaistnieć w USA, gdyż w Stanach Zjednoczonych tygodniowa produkcja ropy naftowej osiągnęła w zeszłym miesiącu rekordowe 13,3 mln baryłek dziennie. Według amerykańskiej Agencji Informacji o Energii w 2024 r. produkcja osiągnie nowy rekord wszechczasów. Brazylia i Gujana również znacznie zwiększą dostawy, przyczyniając się do większych dostaw ropy z obu Ameryk.
Oczywiście nie można nie uwzględnić ryzyk geopolitycznych takich jak chociażby cały czas trwająca wojna w Ukrainie, jednakże obecnie bardzo dużo czynników może przemawiać za nadwyżką podaży nad popytem, które doprowadzić może do spadków. I tyczy się to nie tylko ropy, bo powiązane z nią niejako rynki nasion oleistych również mogą odnotować spadki.
Źródło: Bloomberg