Mołdawianin skazany za morderstwo przywoził ludzi do pracy w polskich gospodarstwach rolnych. Zabierał im dokumenty i rozwoził po gospodarstwach, gdzie pracowali ponad siły, bez wynagrodzenia. Gdy się buntowali, byli bici – informuje portal CodziennyPoznań.pl
Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, przy współpracy z Prokuraturą Okręgową w Poznaniu i Strażą Graniczną prowadzą sprawę przeciwko obywatelowi Mołdawii, jego żonie oraz ich wspólniczce, dotyczącą handlu ludźmi.
– Mołdawianin obiecywał różnym osobom transport do Polski i pomoc w znalezieniu pracy. Po przybyciu do kraju, zabierał cudzoziemcom dokumenty, pod pretekstem realizacji formalności związanych z legalizacją pobytu na terytorium RP – czytamy w portalu.
Pracowników kwaterowano i rozwożono do pracy na terenie różnych gospodarstw rolnych po 5-6 dni w tygodniu. Ich czas pracy oraz narzucone obowiązki “przekraczały wszelkie dopuszczalne normy”. Przymusowi pracownicy byli pozbawieni nie tylko dokumentów, ale również wynagrodzenia – te pobierał ich 47 letni “szef”.
Byłaby to tylko straszna sensacja, gdyby nie budziła pytania – jak to jest możliwe, że polscy rolnicy, właściciele gospodarstw, zgadzali się na to, a nawet brali udział w tym jako osoby rozdysponowujące zadania, żeby ludzie pracowali bez ograniczeń czasowych wykonując zadania przekraczające ich siły? Czy do tych gospodarstw nie dotarła jeszcze cywilizacja?