fbpx

Młotkiem i kluczem 17′? Już nie dziś

Minęły już czasy, gdy nowy ciągnik, kombajn czy inną maszynę rolniczą dało się naprawić podstawowymi kluczami o rozmiarze 8′, 13′ czy 17′ oraz ewentualnie wspomagając się młotkiem. Dziś dynamiczny rozwój technologii i budowy maszyn rolniczych nie ominął także narzędzi serwisowych, choć można by odnieść wrażenie, że jest ich trochę jakby za dużo.

Jeszcze nie tak dawno nasze poczciwe Ursusy dało się – nawet przy poważnym remoncie – rozebrać w przysłowiowy mak za pomocą czterech kluczy, młotka i breszki (gdzieniegdzie zwanej łomem). Filozofii odkręcania śrub o łbie sześciokątnym nie trzeba było studiować, a i one same nadawały się najczęściej do ponownego użytku. Pewien “bałagan” w numeracji narzędzi, a właściwie kluczy, nastąpił, gdy na polskie pola w latach 80. wjechały bądź co bądź angielskie Massey Fergusony. Dało się to jednak ogarnąć, dokupując do gospodarskiego warsztatu kolejne nowe klucze lub cały ich komplet.

Kiedyś to było łatwo

Można odnieść wrażenie, że po roku 2000. polskiemu rolnictwu zrobiło się jakby finansowo lżej. Mimo że jeszcze nie byliśmy członkiem Unii Europejskiej i omijały nas zbawienne dopłaty i inne unijne programy pomocowe, to wówczas z rolnictwa była kasa. No, a jeśli pojawiają się pieniądze, to pojawiają się także inwestycje w sprzęt. Coraz częściej zza zachodniej granicy indywidualnie sprowadzaliśmy używane ciągniki, kombajny, pługi czy inne nowocześniejsze maszyny rolnicze. Sprzęt ten jednak najczęściej miał już swoją dość długą polową historię i w wielu przypadkach z czasem pilnie domagał się zabiegów serwisowych. I tu pojawiły się przysłowiowe schody.

Pomijając ówczesną dostępność części zamiennych do zachodnich maszyn rolniczych i ich horrendalne, jak na nasze kieszenie ceny, pojawił się nieco inny problem serwisowy. Okazały się nim wszelkiego rodzaju śruby i inne techniczne zabezpieczenia. Pół biedy, jeśli producent naszej zachodniej maszyny korzystał w takim przypadku ze standardowych i znormalizowanych połączeń metrycznych lub calowych. Jednak czasem pojawiały się iście diabelskie wynalazki, mające na celu maksymalne utrudnienie życia rolnikowi i zagonienie go do autoryzowanego sprzedawcy. Tam jedyna w swoim rodzaju i pasująca wyłączne do niektórych modeli śruba (dajmy na to do lemiesza pługa) potrafiła kosztować nawet kilkadziesiąt złotych za sztukę. Nic dziwnego, że takie praktyki budziły zdziwienie, a i czasem złość.

Imbus i jego kuzyni

Inną ciekawą i dotyczącą nas bezpośrednio kwestią było to, że wraz z pojawieniem się używanych zachodnich maszyn rolniczych w naszych gospodarstwach zapoznaliśmy się w trybie przyśpieszonym ze śrubami na wewnętrzny klucz sześciokątny, czyli imbusami. Nie to, że była to jakaś nowość w technice połączeń, bo to jeszcze przedwojenny patent, ale w okresie PRL-u imbusy w naszym kraju raczej nie były stosowane. Dominowały za to śruby i wkręty na płaski wkrętak (zwany popularnie, choć błędnie, śrubokrętem), których trwałość była marna i wielokrotnie uprzykrzały życie niemal każdemu mechanikowi.

Tak więc śruby z łbem imbusowym i ich kuzyni systemu Torx spowodowały niemałą rewolucję w przydomowych rolniczych warsztatach. Zaistniała pilna potrzeba uzupełnienia narzędzi o dodatkowe komplety takich kluczy czy nasadek. Rozwój ten był wymuszony, bo jakakolwiek próba użycia innego narzędzia do odkręcenia imbusa czy torxa kończyła się zazwyczaj ich zniszczeniem i poważnymi problemami.

Czy to wszystkie niespodzianki, jakie mogliśmy spotkać w zachodnich maszynach rolniczych? Oczywiście, że nie, bo trzeba jeszcze wspomnieć o wkrętach krzyżowych. Co prawda były one znane w Polsce, ale w formie raczej uproszczonej – dwóch poprzecznych nacięć na łbie wkręta. Nie miały nic wspólnego z krzyżakowym systemem Philipsa lub nowszym jego wydaniem Pozidriv, których na marginesie nie warto ze sobą mylić.

Domowy warsztat rolnika

No dobrze, a teraz sami przyznajcie, komu z was zdarzyło się wykręcać (lub przykręcać) krzyżakowy wkręt zwykłym płaskim wkrętakiem z braku odpowiedniego o pasującej końcówce? Można? Czasem tak można, ale zwykle jest to czynność z gatunku tych jednorazowych, bo przy takim działaniu wkręt się niszczył. Żeby tego uniknąć, niezbędne jest zaopatrzenie się w mniej lub bardziej rozbudowany komplet odpowiednich wkrętaków lub samych końcówek, tzw. bitów. Są to niezwykle przydatne w każdym warsztacie narzędzia, choć mają paskudną skłonność do gubienia się.

Oczywiście same krzyżakowe bity to nie wszystko. W naszym warsztacie przydadzą się także wszelkiego rozmiaru imbusy, torxy i inne końcówki we wszelkich rozmiarach. Obowiązkowym wyposażeniem są także końcówki oczkowe i trzpienie do nich (w kilku rozmiarach), grzechotki, nasadowe klucze wahliwe oraz dla miłośników gatunku – klasyczne płaskie. Całości skompletowanych narzędzi dopełnić powinna oczywiście wkrętarka akumulatorowa o wysokiej mocy z wydajnym akumulatorem, a najlepiej dwoma. Przydałaby się także ręczna szlifierka oraz końcówki do niej. Do listy dorzućmy jeszcze towotnicę, a najlepiej także dwie i jakoś tak zrobiło się grubo, prawda?

Ależ oczywiście, bo pewnie sami zauważyliście, że narzędzi w przydomowym warsztacie nigdy dosyć i zawsze coś nowego może się przydać. Oczywistym jest, że to dosyć drogie hobby, a same wspomniane tu narzędzia to nie wszystko, bo najładniej wyglądają w odpowiedniej szafce, która też swoje kosztuje.

Czy wszystkie te narzędzia, klucze, wiertarki w przydomowym rolniczym warsztacie się przydadzą? Oby nie i tego wam życzymy.

Czy wspomniałem o spawarce, sprężarce, flexie, cyfrowym multimetrze, ściągaczach do łożysk, oliwiarce, ładowarce akumulatorów?

McHale - baner - kwiecień 2024
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.