Nieco ponad 3 mln ton – na tyle Mirosław Marciniak szacuje końcowe zapasy zbóż w Polsce. Między innymi o kwestii zapasów, ich monitoringu, o rynku zbóż i prognozach cen ziarna rozmawialiśmy z analitykiem Info Grain podczas Polish Grain Day 2024.
Zacznijmy od intrygującej ostatnio sprawy. Co z tymi zapasami zbóż w Polsce, jaka jest prawda? Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej szacuje zapasy końcowe na 8,5 mln ton.
Rynek brutalnie zweryfikował te wysokie zapasy, których my w Polsce nie mamy. Bo gdybyśmy mieli takie zapasy, o których mówi Ministerstwo czy Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, to mielibyśmy dzisiaj wysyp towaru.
A dzisiaj firmy mają podstawowy problem, gdzie kupić pszenicę, gdzie kupić kukurydzę. Sięgamy po import. I sięgamy po import nie tylko z Czech, czy Słowacji, lecz także z Niemiec. Czyli importujemy z rynku, na który eksportowaliśmy dotychczas i eksportujemy cały czas. Oznacza to, że jesteśmy najdroższym rynkiem w Europie. Gdybyśmy mieli 8,5 miliona ton, jak podaje Instytut, to jest 25% produkcji na koniec sezonu, to jest olbrzymia ilość. Jeżeli rolnik faktycznie miałby takie zapasy, to dlaczego ich nie sprzedał, jak miał 300 zł dopłaty?
Ten ruch w skupach teraz nieco się ożywił.
No tak, ale to jest rolnik mały, który przywozi niewielkie ilości. To nie są ilości takie, które pozwolą przetwórcom, handlowcom kupić tyle, żeby zabezpieczyć surowiec do końca sezonu.
Skąd ten dysonans jeśli chodzi o szacunki dotyczące zapasów końcowych? Skąd biorą się dane Instytutu?
Należy pytać instytutu. Nie wiem, w jaki sposób gromadzą dane. Ja konstruuję bilans od 15 lat i do tej pory te dane, na których pracowałem, były weryfikowane przez rynek. A obecna sytuacja w jednoznaczny sposób pokazuje, że krajowe zapasy zbóż są znacznie niższe od 8,5 mln ton.
Czy uważa Pan, że mamy problem z monitorowaniem rynku?
W Polsce nie mamy w ogóle monitoringu zapasów. Dane które prezentowałem, to są moje szacunki w oparciu o budowę bilansu, czyli o zbiory, o zapotrzebowanie wewnętrzne, eksport. O takie elementy, które są weryfikowalne. I na koniec z tej całej układanki wychodzą bilans i zapasy. Więc pytanie zasadnicze, na jakiej podstawie budowany jest bilans w Instytucie. Natomiast jeżeli chodzi o monitoring, to w Polsce nie ma monitoringu zapasów.
Są raporty, które muszą składać przetwórcy, oczywiście też od jakiejś wielkości zakładu istnieje obowiązek składania sprawozdań. Nie ma dzisiaj monitoringu zapasów u rolników. A tu jest największa rozbieżność i tu jest najtrudniejszy element do zweryfikowania.
Zdaje się, że ostatnio również, Komisja Europejska ma problem z gromadzeniem danych dotyczących chociażby eksportu.
Każdy kraj jest zobligowany do raportowania danych o handlu zagranicznym. Z jakichś powodów jednak tego nie robią. Wiec powstaje pytanie z jakich. Jeśli Bułgaria swoje dane ostatni raz aktualizowała 5 miesięcy temu, to należałoby się temu przyjrzeć, bo to jest bardzo ważne narzędzie dla budowania unijnego bilansu zbożowego.
Mamy dosyć ciekawy rok jeśli chodzi o rynek; ta dynamika wydarzeń ostatnio nam się zwiększyła. Z jednej strony mamy suszę w Rosji na głównych obszarach upraw, zbyt wilgotne warunki na Syberii. Mamy też ciekawą sytuację w Indiach; po wielu latach mogą czasowo zniknąć tam cła importowe. Chiny zawsze są pewną niewiadomą. Interesująca sytuacja jest też w Stanach Zjednoczonych; niskie ceny kukurydzy nie pozwalają na większe podwyżki cen pszenicy. Jak Pan ocenia ten rok, czy możemy mówić o jakichś prognozach?
Dzisiaj jesteśmy jeszcze w dalszym ciągu w fazie budowania plonów na półkuli północnej. Przed nami czerwiec, który wciąż może dużo zmienić w prognozach zbiorów pszenicy. Dla kukurydzy tak naprawdę kluczowy jest lipiec i sierpień na półkuli północnej, więc obecne niskie ceny mogą wyglądać zupełnie inaczej za 2 miesiące, jeśli zmaterializują się prognozy wskazujące na suche i upalne lato w Stanach Zjednoczonych.
Wtedy kukurydza może stanowić dodatkowy impuls do wzrostów cen pszenicy. Więc tu jest jeszcze za dużo niewiadomych, żeby już mówić, jak ten rynek będzie wyglądał w najbliższych miesiącach, bo dalej kluczowa będzie pogoda.
Dzisiaj mamy przede wszystkim na radarach pogodę w Rosji, gdzie cięcia zbiorów pszenicy zaczęły się bardzo szybko i nie wiadomo na jakim poziomie się skończą [cięcia prognoz zbiorów pszenicy z ponad 90 mln ton do ok. 80 mln ton, red.]. Jak patrzę na prognozy pogody, to wydaje się, że to jeszcze nie jest koniec cięć, natomiast co będzie w Stanach w lipcu, sierpniu? Też nie wiemy. Jaka będzie pogoda w Europie dla kukurydzy? To też pozostaje niewiadomą. Wydaje mi się, że dołki za nami.
Teraz powstaje pytanie, czy jesteśmy w stanie kontynuować trend wzrostowy? Odpowiedzią na to pytanie będą ostateczne bilanse zbóż. Ale o tym przekonamy się za kilka miesięcy.
Dziękuję za rozmowę.