Na londyńskich targach lotnictwa Fornborough Airshow przedstawiciele sektora wyrazili opinię, że władze powinny wesprzeć rozwój biopaliw dla lotnictwa, tak jak to ma miejsce w przypadku transportu drogowego. Obecnie zużycie jest bardzo niskie ze względu na ograniczoną podaż i wysokie koszty. Zrzeszenie przewoźników lotniczych ATAG szacuje, że w 2012 roku udzia biopaliw wyniósł 1% – w 2030 roku może jednak wynieść 30%, a dekadę później być wyższy o 10 punktów procentowych.
Sektor lotniczy spogląda w stronę biopaliw ze względu na konieczność redukcji emisji CO2. Ciągle jednak kwestią sporną są faktyczne korzyści wynikające z użycia biopaliw. Coraz częściej publikowane są badania wykazujące, że biopaliwa nie muszą redukować emisji CO2, a w niektórych przypadkach mogą nawet ją zwiększać. Pytaniem jest także, ile można wytworzyć biopaliw w oparciu o założenia zrównoważonego rozwoju? Popyt, nie tylko ze strony sektora lotniczego, może być znacznie większy niż możliwości produkcyjne, zwłaszcza jeśli zostaną wprowadzone obligatoryjne progi zużycia.
Z drugiej strony, jeśli lotnictwo chce spełnić restrykcyjne wymogi dotyczące emisji dwutlenku węgla, to będzie musiało zwrócić się w stronę biopaliw. Zdaniem Alana Epstaina z Pratt&Whitney, amerykańskiej firmy zajmującej się produkcją silników lotniczych, postęp technologiczny w zakresie zwiększenia wydajności spalania jest zbyt wolny, by mógł sprawić, żeby osiągnięto ambitne cele redukcji tylko dzięki niemu. Epstain zwraca uwagę, że samochody i pociągi nie muszą być napędzane ropą – mogłyby być zasilane elektrycznością (i częściowo już są), którą dodatkowo można pozyskać z odnawialnych źródeł energii lub energii atomowej.