– Przyszłość polskiego rolnictwa należy rozpatrywać nie tylko w kontekście zmian w ramach WPR 2023–2027, lecz także z uwzględnieniem obecnej sytuacji związanej z konfliktem zbrojnym w Ukrainie – mówił wczoraj w Białymstoku minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Szef resortu rolnictwa brał wczoraj udział w konferencji pt. Przyszłość polskiego rolnictwa w kontekście kluczowych zmian w ramach Wspólnej Polityki Rolnej 2023–2027, która odbywa się w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.
Wojna w Ukrainie musi przełożyć się na podejście do reformowanej Wspólnej Polityki Rolnej. Przerwanie części dotychczasowych łańcuchów dostaw z powodu agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę wymusza podejmowanie działań mających na celu uniezależnienie się Unii Europejskiej od importu i zapewnienie jej suwerenności żywnościowej.
– Potrzeby wynikające ze wzrostu kosztów produkcji oraz z wojny w Ukrainie wymagają natychmiastowego zastosowania krótkotrwałych instrumentów (także ze środków UE), które powinny pomóc rolnikom zrekompensować szok wysokich kosztów i przynajmniej utrzymać bądź nawet zwiększyć dotychczasowe poziomy produkcji rolnej – stwierdził szef resortu rolnictwa.
Minister wspominał także o dopłatach do nawozów.
– Z wielkim utęsknieniem czekamy na formalne pismo z Komisji Europejskiej zatwierdzające nasz program, co upoważni nas do jego formalnego uruchomienia – mówił.