Używane stare ciągniki wciąż cieszą się dużą popularnością wśród rolników. Można dyskutować, czy są naprawdę tak mało awaryjne, jak się powszechnie głosi, jednak i w nich przychodzi czas na inwestycje, a wtedy kieszeń może zaboleć. Sprawdzamy dziś, czy komplet opon może kosztować tyle, ile pół ciągnika.
Mamy w naszej redakcji znajomą Renię, czyli ciągnik Renault 120.54 TZ z 1996 roku. Od razu wyjaśniamy, że nie jest to traktor na długoterminowym teście redakcyjnym, bo trwałby on dłużej niż ma lat internet w Polsce. Jak wiecie, samej marki ciągników Renault już dawno nie ma, ale ciągniki nadal cieszą się sporym wzięciem.
Nic w tym dziwnego, bo to dobra i przemyślana pod względem mechanicznym konstrukcja. Nawet dziś jest komfortowa i jednocześnie prosta w obsłudze. Ma 6-cylindrowy silnik o mocy 110 koni i sprytną skrzynię przekładniową. Jak na swoje lata nie psuje się też zbyt często, choć jak coś padnie, to ceny części zamiennych zaskakują, wywołując taki wytrzeszcz oczu jak u alergika na środku świeżo skoszonej łąki.
Służba, jaką pełni Renia w gospodarstwie, nie jest łatwa, bo to ciągnik do wszystkiego. Ciężkie prace polowe czy transport po asfalcie nie są jej obce. Dzięki napędowi na cztery koła dobrze radzi sobie nawet w trudnych warunkach. Jednak jak widzicie na naszych zdjęciach, przyszedł czas, gdy ciągnik usilnie domaga się nowego ogumienia.
Stare nie dosyć, że ma swoje lata, to jeszcze bieżnik jest mocno zużyty. Poślizgi są coraz częstsze, a świadomość przepału drogiego paliwa nie poprawia humoru. Tak, zdecydowanie trzeba zainwestować w nowe opony. I to niestety we wszystkie cztery.

Kartoflaki czy radialne? Jakie wybrać?
Nasz Renault 120.54 ze względu na specyfikację prac polowych i glebę od początku istnienia w gospodarstwie stał na oponach radialnych. W tym przypadku zarówno ciężar ciągnika, jak i moc 110 KM oraz układ napędowy całkowicie dyskwalifikują zastosowanie diagonalnych “kartoflanek” jako elementu przeniesienia napędu na glebę. Pozostaje jedyny słuszny wybór, czyli opony radialne.
Obecnie Renia posiada opony o rozmiarze 520/70R 38 Agrimax firmy BKT na tylnej i 480/70R28 DT 812 Goodyear na przedniej osi. Zaczynamy od internetowych poszukiwań dokładnie takich samych opon i oto, co nam wychodzi:
– przód: 480/70R28 Goodyear Optitrac R-1W 140D TL 2 x 4483 zł, czyli 8966 zł
– tył: 520/70R 38 Agrimax BKT 2 x 4400 zł, czyli 8800 zł
Ale że co? Przednia droższa od tylnej? Od razu narzuca się takie pytanie. Ano tak, bo przednia 480 Goodyear jest klasy premium, a 520 BKT należy do klasy średniej. W każdym razie całość wychodzi jakieś 17 766 złotych, co przyznacie, nie jest małą kwotą.

Opony do ciągnika Renault 120.54. Czy można kupić taniej?
Drapiąc się po kieszeni i głowie, szukamy jakiejś tańszej alternatywy. Nadal trzymając się założenia, że w grę wchodzą wyłącznie opony radialne, przeszukujemy internet. Nie jest istotna marka, bo liczy się najniższa cena. Oto rezultaty:
– przód: Ozka 480/70R28 AGRO10 [140 A8/140 B] TL (Turcja) 2380 zł
– tył: Roadhiker 520/70R38 TRACPRO 668 150D TL (Chiny) 3445 zł
Daje nam to komplet – dwie przednie tureckie i dwie tylne chińskie za jedyne 11 650 zł. Nie mamy większej wiedzy o tych producentach, ale jako że są to nowe opony, oczywiście objęte są gwarancją.
Pozostaje kwestia dokładnego przemyślenia, czy przysłowiowa skórka warta jest wyprawki. Może jednak nasza 110-konna Renia zasługuje na lepsze “buty”? Z drugiej strony patrząc, czy inwestycja w markowe ogumienie jest nam jakkolwiek w stanie się zwrócić? Z trzeciej strony zastanawiamy się, czy warto inwestować spore kwoty w 30-letni ciągnik, o którym już coraz częściej myślimy jako o skarbonce bez dna i chcemy się go pozbyć?

Idziemy po bandzie, czyli komplet opon za pół ciągnika
Na razie kwestię tego, jak długo jeszcze nasza Renia zostanie w gospodarstwie, odłożymy. Jest potrzebna, a koniunktura na zakup nowego lub nowszego ciągnika przynajmniej chwilowo nie sprzyja, więc ciągnik zostaje. Jednak co, gdyby dostał najlepsze dostępne na rynku opony?
Postanowiliśmy to sprawdzić i pójść po bandzie, wybierając to, co oferują marki premium. Sprawdźmy jak poprzednio.
– przód: Michelin 480/70R28 OMNIBIB 140D TL – 5399 zł
– tył: Michelin 520/70R38 OMNIBIB 150D TL – 8899 zł
Daje nam to kwotę 28 596 zł za komplet opon.
To dość sporo jak na nasz 30-letni ciągnik Renault, którego cena rynkowa wynosi w zależności od rocznika i stanu od 56 do 70 tys. złotych. Pół aktualnej ceny rynkowej trzeba wydać na opony. Jednak przypominamy, że podane tu “Miszlenki”, podobnie jak inne gumy klasy premium – Trelleborg czy GoodYear – to absolutny top. Gdybyśmy zamontowali je do naszego ciągnika, to pokazałby taką pełnię trakcji i uciągu, jakiej nie zapewnią żadne z chińskich czy innych opon. I pewnie byłyby na lata.
Na razie wybór kompletu opon do 110-konnego ciągnika Renault zostawiamy sobie do przemyślenia. W każdym przypadku i konfiguracji ich wymiana to ogromna kwota, choć przy jednorazowym zakupie czterech zapewne można negocjować ich cenę.
Mamy do was pytanie: czy mając używany ciągnik, mieliście podobny dylemat? Czy warto inwestować w markowe opony do ciągnika, który swoje najlepsze lata ma już za sobą?
A mielismy stomil olsztyn,produkowal cala game opon rolniczych i to dobrych ,ale jak wszystko musielismy opieprzyc michelinowi ,on zgarnia kase,opony ida w caly swiat ,a nam zostaje smrod,dziesiatki kontenerow i samochodow dziennie wyjezdzalo ,
Nie opłaca się kombinować z innymi oponami jak były bo jak tańsze to niższe i węższe prrzekonałe się na własnej skórze do c 360 była niższa a do Johna o tym samym rozmiarze weszła nie rozumiem tych różnic mnie nauczuło ze szkłem (d) nie poďetrze.
Nieźle, pamiętam jak z 20 lat temu kupiłem nowe Mitasy na tył do 1222 po 800zl sztuka…
Czy ktoś poleci opony Ozka?
Pewnie że polecam. Super oponki mam dwa komplety na masseyu i fiacie i jak na razie super a mam już je trzy lata. Naprawdę polecam. Bieżnik robi robotę.
A ja zupełnie odwrotnie – odradzam. Opony 600/65R38 Ozka – po dwóch tygodniach jedna pękła i wyszło płótno z boku. Sprzedawca stwierdził, że to oczywista wada produkcyjna i nie powinno być problemu z reklamacją, ale Ozka reklamację odrzuciła całkowicie. Na odwołanie już wcale nie odpowiedziała. Dystrybutor stwierdził, że ”no co ja mogę poradzić” i że jak się kupuje oponę budżetową, to trzeba się liczyć z takim ryzykiem. Taką gwarancję to można sobie wsadzić… Nigdy więcej.