Kapitanie! Kurs na hydrostat! Jeszcze jakiś czas temu taki cel oznaczał skierowanie się ku salonom marek japońskich, jednak dziś mały ciągnik z hydrostatem można dostać również u producentów z Indii, a do tego grona dołączyła firma Captain.
Przecież to nie jest nawet ciągnik, to kosiarka i to w dodatku skąd? Z Indii. I wcale nie jest prawdą, że nie jest to ciągnik, choć faktycznie nie należy on do grupy maszyn polowych, ale przecież nie samymi ciągnikami polowymi rolnik żyje, a dzięki swojej cenie Captain jest bliższy portfelowi niż można by pomyśleć.
Wprawdzie jeszcze kilka lat temu takie maszyny startowały od znacznie niższych kwot, sporo się jednak wydarzyło i dziś kwota 38900 zł netto jaka otwiera chociażby cennik modelu 223 nie powinna robić wrażenia na kimś, kto zdążył się zapoznać z cennikami konkurencji. Ale 223 to model mniejszy i na zwykłej przekładni, a my dziś skupimy się na większym 263, który oczywiście również występuje w wariancie mechanicznym, lecz w przypadku ciągników małych, czy jak kto woli „mini”, hydrostat jest tym, czego coraz częściej szukają klienci. Bo jest łatwiej, bo jest bardziej komfortowo, bo można wykonywać prace z większą precyzją.
Indie się rozpychają
Kiedyś domena niemal wyłącznie ciągników japońskich, obecnie takie modele znajdziemy chociażby u producentów z Korei czy właśnie z Indii. Bowiem firma Captain jest właśnie z tego kraju, a konkretnie z Shapar niedaleko jednego z większych miast stanu Gudźarat, Radźakot. Jest to o tyle ważne, że w prospektach pojawia się wzmianka o lwach, a właśnie półwysep Kathijawar, wschodzący w skład stanu Gudźarat, jest ostatnim miejscem występowania lwów azjatyckich w Indiach.
Lwy znajdziemy także w herbie stanu jak i samych Indii, zaś właśnie w tym stanie urodził się jeden z twórców niepodległości tego kraju, Mahatma Gandhi. Z rolniczo-technicznego punktu widzenia ciekawym faktem niech będzie to, że właśnie za sprawą firmy Captain Ltd. zrodził się pomysł na mini ciągniki w Indiach w zgodzie z filozofią marki, aby robić maszyny małe, ekonomiczne i dostępne dla rolników. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, rozdrobienie gruntów w Indiach jest znaczne; przeciętne gospodarstwo liczy mniej jak dwa hektary, co za tym idzie, rolnicy nie potrzebują wielkich maszyn. W zasadzie 20-30 konny traktor może w zupełności pokryć zapotrzebowanie, zaś 50-60 zapewnić możliwość szybkiego wykonania prac. Jeżeli chodzi o firmę Captain, to stawia ona na pierwszą grupę odbiorców.
Przekrój oferty
Obecnie oferowana seria ciągników to już ósma generacja; ciągniki 7 generacji są wciąż dostępne na rynku lokalnym, zaś te spełniające normę stage V o mocach od 20 do 28 z powodzeniem trafiają na zagraniczne rynki. Oprócz tego Captain wytwarza również, na potrzeby lokalne osprzęt do ciągników. I wierzcie lub nie, ale ta firma jest tzw. full linerem, bowiem w ofercie oprócz uprawówki, posiada również opryskiwacze – w tym ciekawy zestaw do podniesienia ciągnika, przyczepy, prasę belującą, a także żniwiarkę. Oczywiście wszystko w rozmiarze mini, skrojone do 20-30 konnego ciągnika. Wróćmy jednak do tego, co za sprawą firmy Selltech możemy kupić w Polsce.
Captain 263 H
Skoro miało być ekonomicznie, to zaczniemy od ceny: 43900 zł netto otwiera targowy cennik za model z hydrostatem, ale bez kabiny – ta stanowi opcję, zaś dostawcą jest firma Naglak. Skrzynia, skonstruowana w oparciu o licencje japońskiej firmy Mitsubishi, ma trzy zakresy zarówno do przodu jak i do tyłu.
Trzy ma również cylindry silnik, który napędza ciągnik i który jest oryginalną konstrukcją Mitsubishi. Mowa o jednostce 1,3 o mocy 25 KM i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 76 Nm. Motor jest oczywiście chłodzony cieczą i posiada instalację 12V. Tak jak to zwykle bywa w japońskich jednostkach, jest to konstrukcja w pełni dorosła, a przy tym niezwykle kompaktowa i ekonomiczna. W ciągniku zastosowano również 2 pompy hydrauliczne o łącznym wydatku 28 l/min, którego część jest oczywiście wykorzystywana na potrzeby wspomagania, natomiast w opcji można zażyczyć sobie pomocniczą hydraulikę.
Z dalszych pozycji wyposażenia mamy dwa wałki odbioru mocy: tylny i środkowy (540/2000), wałek przedni to opcja, która może być dołożona przez dilera podobnie jak przedni TUZ, ładowacz czołowy czy dodatkowe wyjścia hydrauliki. Hamulce w kąpieli olejowej, dźwignie nożne do wyboru kierunku jazdy tzw. tył-przód, blokada mechanizmu różnicowego, napęd na cztery koła czy płaska podłoga to też elementy obecne na pokładzie. Całość technicznego opisu zakończymy podnośnikiem kat. 1 o udźwigu maksymalnym 900 kg. Choć może jeszcze warto dodać, że specjalizująca się w małych ciągnikach nowych i używanych firma Selltech przygotowała także bardzo bogaty wybór opon do oferowanych ciągników. Od zupełnie gładkich idealnych na murawę przez opony przemysłowe po kilka typów opon agro. Słowem jest w czym wybierać.
Ten ciągnik wygląda… dobrze
A co nam się spodobało najbardziej? Choć ciągnik jest mały i pochodzi z bardzo odległego kraju, z którego produkty nie zawsze wzbudzały poczucie solidności, to jest on zaprzeczeniem tego stereotypu. Nie żeby inni producenci z Indii nie dokonywali zmian, ale Captain ósmej generacji jest po prostu przyzwoitym małym ciągnikiem, o bardzo rozbudowanej funkcjonalności, choć to może być zasługa dilera, który nie szczędził dodatków w pokazywanych na Agro Show modelach. Naturalnie wzrok od razu przykuwał kolor maszyny, na szczęście dla bardziej konserwatywnych odbiorców można wybrać także mniej krzykliwe barwy oraz duże naklejki „Mitsubishi Diesel Engine”, choć to akurat jest zrozumiałe.
Co natomiast mogłoby ulec poprawie? Przede wszystkim widać, że ciągnik w podstawowej wersji jest bardzo prosty, to dobrze, ale stale rosnące wymagania klientów sprawiają, że małe maszyny coraz częściej są zestawiane ze skomplikowanymi narzędziami, których komplikacja wymaga użycia wielu wyjść hydrauliki, czasem intensywnego zasilania elektrycznego.
Dużo lepiej jest, gdy producent fabrycznie przygotuje swój ciągnik do takich zadań, wkomponowując rozdzielacze w maszynę czy wyprowadzając wyjścia np. za pomocą metalowych rurek mniej podatnych na uszkodzenia. Specyfika rynku indyjskiego oczywiście nieco wyklucza takie myślenie, jest ono stricte europejskie czy może właściwe dla krajów, gdzie taki ciągnik zastępuje braki w pracownikach. Niemniej wydaje się, że właśnie rynek „mini” traktorów może zostać całkowicie zdominowanym przez produkty z Azji, a zatem kto wie, być może w serii “9” zobaczymy ciągnik w kompletacji europejskiej?