Rolnicy coraz śmielej patrzą na maszyny spoza sektora ściśle rolniczego. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się maszyny budowlane oraz takie, które mogą wykonać część prac w obejściu lepiej i wygodniej niż uniwersalny traktor. Czy podpatrując zamiłowanie kolegów zza oceanu do ładowarek burtowych, kombinowana 270T od JCB znajdzie nabywców w Europie?
Zaprojektowany i zmontowany w USA, ale to wcale nie jest CAT, Deere ani Bobcat – to JCB przez polskiego dystrybutora opatrzony etykietą “Mały Wariat”. Model JCB 270T nie jest maszyną, z którą można się spotkać na co dzień. W kraju pochodzenia, czyli Stanach Zjednoczonych właśnie, ładowarki burtowe na gąsienicach są bardzo popularne ze względu na swoją zwrotność szybkość oraz stabilność, jednak JCB 270T to coś więcej niż popularny „sikd” postawiony na gąsienicowym podwoziu.
JCB 270T – mała ładowarka na nowo
Podczas tworzenia ładowarek tej serii, a poza modelem 270T jest ich jeszcze kilka (2TS-7T i 3TS-8T – teleskidy, 215T/270T/300T – wersja uniwersalna, oraz ICXT – ładowarko-koparka), ważnym aspektem było uzyskanie maszyny, która oferowałaby wszystkie zalety ładowarki burtowej.
Inżynierom JCB chodziło o dobrą manewrowość oraz możliwość współpracy z wieloma narzędziami i świetną pozycję operatora względem osprzętu z korzyściami posiadania teleskopowego wysięgnika – to zapewnia Hi-Viz Powerboom TM przy jednoczesnym zapewnieniu dobrej stabilności, co nie jest tak oczywiste w przypadku małych ładowarek o sterowaniu burtowym. Czy to się udało?

Cóż, koncepcja użycia wysięgnika umieszczonego z boku, w dodatku z wysuwanym jednym stopniem, wymaga przyzwyczajenia. Jednak w praktyce operator widzi absolutnie wszystko co dzieje się z łyżką, czy innym narzędziem zainstalowanym na wysięgniku, a w dodatku w odróżnieniu od ładowarki teleskopowej, nie musi troszczyć się o to, co dzieje się za ramieniem. W odróżnieniu od teleskopa, za nim nie znajduje się druga połowa maszyny z silnikiem, ten jest bowiem umieszczony z tyłu za kabiną i stanowi element przeciwwagi.
JCB 270T ma nieco poniżej 4 metrów długości (zależnie od zainstalowanego osprzętu), szerokość 1,8 metra i 2,08 m wysokości mierzonej do dachu kabiny. Wysokość podnoszenia wynosi 2,28 m, a przy masie wynoszącej około 4200 kg, może podnieść 2634 kg gdy założona jest standardowa łyżka, obciążenie destabilizujące wynosi 3624 kg.
Oczywiście, do współpracy z maszyną przewidziano wiele różnorakich osprzętów od łyżek, przez widły – także z bocznym przesuwem, mulczery, szczotki, glebogryzarki, osprzęt do wykopywania drzewek, trenczery, kosiarki czy frezy do pni.
Część z tego osprzętu możne wymagać dużego wydatku oleju, który oczywiście jest dostępny w JCB 270T pod nazwą HighFlow i umożliwia zwiększenie standardowego wydatku z 90 l/min do 120 l/min.

Wyposażenie i miejsce pracy operatora
Ogółem wyposażenie standardowe jest całkiem niezłe. Z ciekawszych pozycji można wymienić 7 calowy ekran, wielofunkcyjny dżojstik ze sterowaniem dodatkowymi wyjściami, elektroniczny gaz ręczny i nożny, pływający wysięgnik, kabinę ROPS/FOPS z funkcją odchylania do przodu w celu łatwiejszego dostępu do zespołu pomp oraz rozdzielacza.
Naturalnie równie bogata jest lista wyposażenia opcjonalnego. Począwszy od klimatyzacji czy pakietu świateł led oraz świateł do jazdy po drogach, przez autopoziomowanie, równoległe prowadzenie osprzętu przydatne podczas pracy z widłami, filtr cyklonowy, wspomniany HighFlow czy dwie prędkości jazdy.
Kabina JCB 270T jest całkiem przestronna jak na ładowarkę, która częściowo bazuje na koncepcji ładowarki o sterowaniu burtowym, w której konstruktorom zwykle brakuje pomysłu co zrobić z nogami. Wsiadanie jest o tyle łatwe, że JCB postawiło na boczne drzwi i wchodzenie po niezbyt wysokiej gąsienicy, co starciu z klasycznym wejściem od frontu jest znacznie dogodniejsze, tym bardziej że drzwi należą do tych, które zapraszają do wnętrza i zajęcia miejsca na fotelu.
W bazowych wersjach siedzisko jest regulowane mechanicznie, ale istnienie możliwość wybrania fotela pneumatycznego i to już jest zupełnie inny poziom komfortu pracy. Komfortu, który jest nieporównywalny do żadnej innej ładowarki burtowej, bowiem z obydwu stron, mamy świetny widok na to co się dzieje wokół maszyny, podczas gdy w typowej burtówce siedzimy dość nisko i głęboko, w dodatku jesteśmy mocno obudowani przez kabinę, ramiona po obydwu stronach i często klatkę bezpieczeństwa.
W obydwu dżojstikach znajdziemy przyciski do sterowania funkcjami, z obydwu stron mamy także dość wygodne podłokietniki z regulacją i schowkami. Po prawej stronie jest także dźwignia blokady, zaś monitor oraz przyciski zostały zgrabnie wkomponowane w prawy przedni słupek, który swoją drogą nie jest przesadnie gruby a więc i do przodu widok jest niezły. Obserwację do góry ułatwia niewielkie okienko. Ogółem kabina jest zaprojektowana wedle ostatnich trendów, z użyciem niezłych materiałów oraz z wyraźnym naciskiem na ergonomię pracy.

Silnik i cena, a jest o czym mówić
O ile do napędu mniejszych modeli firma wykorzystuje silniki Kohler – 2,5 litra, o tyle od modelu 270T do akcji wkracza klasyk gatunku, czyli czterocylindrowa jednostka TCAE-55 z rodziny EcoMax o pojemności 4,4 litra i mocy 74KM.
Motor ten jest dobrze znany z innych maszyn JCB, chociażby koparko-ładowarek czy teleskopów cieszący się uznaniem wielu użytkowników. Dowodem tego może być chociażby fakt, że jest to konstrukcja znana od czasów normy Stage IIIB, która po kolejnych modyfikacjach jest z nami do dziś.
Wedle deklaracji JCB, w stosunku do pierwszych generacji, silnik obecnie zużywa od 5-10% mniej paliwa, a faktem jest świetny moment obrotowy wynoszący 400Nm przy 1200-1300 obr/min. Silnik umiejscowiony jest w tylnej części maszyny za kabiną, a zatem po podniesieniu pokryw oraz uchyleniu kabiny mamy do niego dostęp z każdej strony za wyjątkiem miski olejowej.

Ceny nowych maszyn, choć mowa o egzemplarzach wyprodukowanych jeszcze w roku 2024, na rynku USA zaczynają się od około 68 tys. dolarów za warianty w wyposażeniu bazowym, do około 90 tys dolarów za model 270T z praktycznie wszystkimi opcjami odhaczonymi. Czy to dużo?
Oczywiście nie do końca można porównywać ceny z rynku USA z europejskimi, u nas zapewne będzie drożej. Przykładowy konkurent – Bobcat T76, choć jest klasyczną ładowarką o sterowaniu burtowym i waży nieco więcej bo 5 ton, podnosi także na 3,25 m kosztuje około 450 tys. zł.
Klasyczną ładowarkę łamaną, kołową np. L85 można dostać za 346 tys. zł, choć podniesie znacznie więcej niż JCB 270T. Pamiętamy jednak, że to główna cecha i korzyść tego typu maszyn. Natomiast klasyczny teleskop np. JCB 535-95, to wydatek rzędu 330 tys. zł. A zatem cena 270T, nawet uwzględniając europejski narzut, będzie porównywalna z cenami maszyn innego typu, decyzja więc bardziej będzie uzależniona od specyfiki pracy oraz naszych oczekiwań.