Niedawno zorganizowana w ramach IGR dyskusja przede wszystkim oscylowała wokół trudnej sytuacji na rynku zbóż wywołanej wojną za naszą wschodnią granicę. Goście dyskutowali o tym, jak pomóc Ukrainie i jednocześnie nie zaszkodzić polskim gospodarzom.
Udział w dyskusji brali: Jarosław Sachajko (Kukiz’15 – Demokracja Bezpośrednia), Jan Krzysztof Ardanowski (Prawo i Sprawiedliwość, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP), Stefan Krajewski (Polskie Stronnictwo Ludowe), Monika Piątkowska (Polska 2050) i Anna Bryłka (Konfederacja).
– Wprowadzanie dużej ilości ukraińskiego zboża do Polski budzi uzasadnione obawy rolników. Mamy ogromne problemy logistyczne. Polska infrastruktura niestety nie jest przygotowana na przewóz ukraińskiego zboża – stwierdziła Monika Piątkowska z Polski 2050.
Podobnego zdania jest Stefan Krajewski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który wskazuje, że polscy rolnicy już odczuwają skutki napływu ukraińskiego zboża do Polski.
– W naszym interesie jest przygotowanie międzynarodowej ochrony humanitarnej i zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego Afryce. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że ukraińskie zboże trzeba wywieźć. Niestety brakuje nam przepustowości, by to zboże wyjechało drogą lądową. Polscy rolnicy już odczuwają negatywne skutki napływu i przetrzymywania w Polsce ukraińskiego zboża – powiedział Stefan Krajewski.
Jan Krzysztof Ardanowski wskazał, że Polska powinna pomagać Ukrainie, ale musi to robić w sposób mądry, by nie osłabić naszej gospodarski i nie zaszkodzić polskim rolnikom.
– Chcemy skutecznie pomagać Ukrainie, to polska racja stanu. Naszym obowiązkiem jest jednak taka pomoc, aby nie osłabić polskiej gospodarki. Obietnica, że Polska pomoże w wywozie ukraińskiego zboża, moim zdaniem padła na wyrost. Nie dysponujemy realnymi możliwościami wywozu tego zboża. Nasza infrastruktura była dostosowana do polskich potrzeb eksportowych – stwierdził Jan Krzysztof Ardanowski.
Z opinią polityków zgadza się Anna Bryłka z Konfederacji, która wskazuje, że pomoc Ukrainie nie może odbywać się kosztem polskich rolników.
– Aby obsłużyć wywóz ukraińskiego zboża, musielibyśmy podwoić naszą infrastrukturę. Nie jesteśmy w stanie tego procesu obsłużyć. Niestety zwiększenie eksportu ukraińskiego zboża odbywa się kosztem polskich rolników, destabilizując krajowy rynek – uważa Anna Bryłka.
Monika Piątkowska uważa, że Polska powinna zwrócić się do KE i USA o pomoc. Niestety, jej zdaniem, Polska dyplomacja i stosunki z sojusznikami nie należały w ostatnich latach do najlepszych.
– Sami sobie z wyzwaniem transportu ukraińskiego zboża nie poradzimy. Powinniśmy doprowadzić do skutecznej zdolności negocjacyjnej na arenie międzynarodowej. Potrzebna jest współpraca i realne wsparcie – stwierdziła.
O krok dalej chciałaby pójść Anna Bryłka z Konfederacji, która wskazuje na możliwą konieczność interwencji rynkowej.
– Polski rząd powinien szczegółowo monitorować transport ukraińskiego zboża. Być może już czas, aby zwrócić się do Komisji Europejskiej w sprawie wprowadzenia interwencji na polskim rynku – uważa polityczka Konfederacji.
Z kolei Jarosław Sachajko uważa, że Polska została pozostawiona sama sobie i obecnie nie może liczyć na pomoc Unii Europejskiej.
– Komisja Europejska mówi, otwiera granice, ale na tym się kończy ta pomoc. Zostaliśmy jak zwykle sami, dostając z UE wielkie słowa – stwierdził Jarosław Sachajko.
Zdaniem polityka, polscy rolnicy powinni wziąć sprawy w swoje ręce i jednoczyć się, aby walczyć o swoje interesy.
– Rolnicy muszą się jednoczyć, a nie siedzieć z założonymi rękami. Jest #EUnitedAgri, fantastyczna organizacja, która skupia rolników i uderza tam, gdzie powinna – dodał polityk.
Opracował K. Drozd
Wziąść cep kolczasty i odpowiedzialnym za bałagan na rynku zbóż wbić mądrość przez cztery litery dla opamietania się.