fbpx

J. K. Ardanowski: Rolnicy muszą się zorganizować – bez tego nie ma szans na zmianę (wywiad)

Możliwości budowania dobrej polityki dla wsi zależą od samej wsi. Nikt nam nie da “lekką ręką” tego, czego potrzebujemy. Rolnicy polscy powinni wreszcie zrozumieć, że nikt za nich nie rozwiąże ich problemów. Bez ich udziału nie będzie możliwe pokazanie Polakom, że polskie rolnictwo jest ważne dla Polski – mówi Jan Krzysztof Ardanowski w wywiadzie dla wrp.pl 

Samasz loteria - baner

Panie Ministrze, zarejestrował Pan nową partię polityczną Wolność i Dobrobyt. Czy mógłby Pan powiedzieć coś o programie tej partii dla rolnictwa?  

Partia Wolność i Dobrobyt ma integrować centroprawicowe partie, organizacje i stowarzyszenia. Zjednoczenie centroprawicy jest absolutnie konieczne, jeśli chcemy ochronić polską gospodarkę, w tym rolnictwo, przed upadkiem, którego wręcz chce rządząca Europą, w tym Polską, centrolewica. PiS tego nie dokona, nie ma też szans na samodzielną wygraną, natomiast integrująca polską centroprawicę partia ma być partią parasolową, w której różne organizacje zachowają podmiotowość. 

W budowaniu tej nowej formacji powinni wziąć udział rolnicy. Bez ich udziału nie będzie możliwe pokazanie Polakom, że polskie rolnictwo jest silnym elementem bezpieczeństwa Polski, rozwoju gospodarki. Chcemy wzmocnienia pozycji rolników w łańcuchu żywnościowym; wyeliminowania zbędnych pośredników, którzy okradają rolników; stworzenia możliwości uczciwego udziału w końcowej cenie produktu; przekierowania środków finansowych na rozwój obszarów wiejskich – to podstawowe założenia mojego osobiście i naszego jako partii programu dla rolnictwa. Pod tymi hasłami kryje się oczywiście wiele szczegółowych propozycji i rozwiązań, na których prezentację przyjdzie jeszcze czas.  

W powszechnej opinii społeczeństwa polskiego rolnicy otrzymują już bardzo wiele środków finansowych… 

Sytuacja, w której transfer środków publicznych zapewnia możliwość przetrwania gospodarstwa rolnego, bo produkcja rolna w jakimkolwiek sektorze jest nieopłacalna, jest chora. To nie jest tak, że polscy rolnicy produkują źle, polska żywność jest zła albo za droga i nie ma na nią popytu – nieopłacalność produkcji to wynik nieuczciwej konkurencji z importem z Ukrainy, Brazylii, Paragwaju, Argentyny, Nowej Zelandii i innych krajów, gdzie produkcja jest tańsza, ponieważ nie jest ograniczona wymogami środowiskowymi, sanitarnymi, dobrostanowymi i wieloma innymi biurokratycznymi regulacjami. W tych krajach produkcją rolną zajmują się międzynarodowe przedsiębiorstwa gospodarujące na setkach tysięcy hektarów, z którymi i polski, i europejski rolnik nie wygra, jeśli nie będzie miał zapewnionych warunków uczciwej konkurencji. 

Rolnicy dobrze wiedzą, czym jest wolność i ciężko pracują na dobrobyt. Ale żeby móc produkować żywność, muszą być chronieni przed atakami na ich legalną działalność – odnoszę się tu do kuriozalnego wyroku wydanego na pana Szymona Klukę, oskarżonego i skazanego za prowadzenie legalnej hodowli trzody chlewnej. We Francji to zrobiono – praca rolników na wsi i towarzyszące jej elementy zostały uznane za dziedzictwo kulturowe Francji. 

Polityka unijna prowadzi do tego, żeby ograniczyć wolność rolników poprzez system różnego rodzaju dopłat i dofinansowań, udzielanych po spełnieniu określonych, często wydumanych i bzdurnych warunków. Nie ma na poziomie unijnym ochrony działalności rolniczej – w wielu państwach UE widzimy, co robią z rolnikami deweloperzy, aktywiści klimatyczni, czy wreszcie przybysze z miast, którym marzy się wieś z obrazków w książkach dla dzieci.

We Francji rolnicy potrafili przeciwstawić się tym naciskom – ale tam rolnicy są zjednoczeni i stanowią siłę, z którą politycy muszą się liczyć, dlatego tam udało się uchwalić taką ustawę.  

W Polsce nie widzę tego typu zorganizowania ani działań na poziomie rządowym. Polscy rolnicy w dużej mierze zostali spacyfikowani i minister Kołodziejczak może mówić, że wszystkie problemy zostały rozwiązane, bo nie ma wystarczająco silnej organizacji, która powiedziałaby ministrowi, że mówi nieprawdę.  

Rolnicy polscy powinni wreszcie zrozumieć, że nikt za nich nie rozwiąże ich problemów. Grupa społeczna która jest zorganizowana, umie wyartykułować swoje argumenty w sposób mądry, precyzyjny, rozsądny, jest słuchana przez polityków. Grupa, która milczy albo tylko wykrzykuje hasła nie umiejąc sprecyzować, o co jej konkretnie chodzi, a przy tym wykazuje niechęć do innych, nie jest postrzegana jako poważna i nikt nie bierze pod uwagę jej interesów.   

Może o interesy rolników zadba Komisja Europejska? W sierpniu Ursula von der Leyen ogłosiła raport ze Strategicznego Dialogu w sprawie przyszłości Rolnictwa w UE. Pracom nad Dialogiem przewodniczył Peter Strohschneider – filolog specjalizujący się w niemieckiej literaturze średniowiecza. Jak Pan ocenia wpływ niemieckiej literatury średniowiecznej na rolnictwo w UE? 

To byłoby śmieszne, gdyby nie było smutne. Pani von der Leyen cynicznie rozgrywa środowiska rolnicze Europy: wygłasza płomienne przemówienia o roli kobiet i mężczyzn z obszarów wiejskich, o konieczności ochrony rolnictwa, jako jednego z najważniejszych elementów gospodarki Europy, a jednocześnie kontynuuje rozmowy z krajami Mercosur o dostawach żywności w zamian za niemieckie samochody, pozwala na niczym nie ograniczony import z Ukrainy i nie wprowadza embarga na środki do produkcji żywności z Rosji, co niszczy przemysł europejski – widzimy to po stanie polskich firm nawozowych. Tych przykładów szkodliwej działalności centrum politycznego w Brukseli i innych agend Unii Europejskiej jest oczywiście znacznie więcej, ze sztandarowym przykładem kłamliwego Zielonego Ładu, który służy jedynie realizacji interesów międzynarodowych korporacji. 

Pamiętając o tym wszystkim nie można ocenić Strategicznego Dialogu inaczej, jak tylko jako kpinę z rolników.  

Panie Ministrze, powódź jest dramatem tysięcy rolników – obywatele powinni w takich sytuacjach otrzymać pomoc od państwa. Jak Pan ocenia działania Ministerstwa Rolnictwa w tej sytuacji? 

Ministerstwa Rolnictwa nie widać w tej sytuacji. Widać premiera Tuska występującego w roli dobrego szeryfa i przerzucanie się odpowiedzialnością przez obecną koalicję i opozycję.

Bagatelizowanie problemów gospodarki wodnej mamy w Polsce od 1989 r. i wszyscy powinni uderzyć się w pierś. Wody Polskie miały być panaceum na nieporadność urzędników samorządowych, ale nie zostały odpowiednio wyposażone, doinwestowane i stały się instytucją zajmującą się samą sobą, uzasadniającą swoje istnienie przez wymyślanie kolejnych biurokratycznych utrudnień.  

Mam nadzieję, że dramatyczna sytuacja, jaką mamy dziś, przekona polityków do tego, by zacząć działać, a nie tylko przekrzykiwać się i przerzucać winą. 

Zalanych zostało dziesiątki tysięcy hektarów pól uprawnych, uszkodzonych tysiące budynków inwentarskich, utopiły się setki, może tysiące zwierząt gospodarskich. Woda, która zaległa na polach wymyła z gospodarstw chemikalia, paliwo, smary; są w niej toksyczne wydzieliny z padłych zwierząt i ludzkich zwłok z podmytych cmentarzy. Pola, na których stała woda, lub w nie wsiąkła, przez bardzo długi czas, trzeba to będzie precyzyjnie badać, nie będą nadawały się do użytku – jedyne, co można będzie na nich uprawiać, to biomasę na cele nieżywnościowe.  

Mam pytanie do rządu – czy są wskazane mechanizmy, jak uprawiać rośliny przeznaczone do spalania w kotłach dedykowanych do współspalania biomasy? Czy będą wreszcie biogazownie, które będą mogły przerobić tę biomasę? Jakie działania rekultywacyjne będą podjęte, żeby zalane gospodarstwa mogły wrócić do działalności produkcyjnej? Jakie działania będą podjęte, by gospodarstwa odzyskały płynność finansową? Co będzie, gdy zainteresowanie mediów się skończy i premier przestanie mieć ochotę na występowanie przed kamerami?  

Retencja duża, mała, średnia, korytowa, podejście do próchnicy – to wszystko powinniśmy wreszcie zacząć robić. Czy będziemy umieli, czy znów będziemy musieli zgodzić się ze słowami Jana Kochanowskiego z Pieśni o spustoszeniu Podola: “nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi”? 

W sierpniu Krajowa Rada Izb Rolniczych apelowała do Ministra Infrastruktury o podjęcie natychmiastowych działań w celu umożliwienia budowy stawów o pow. do 1 ha na zgłoszenie. Ministerstwo odrzuciło ten apel jako bezzasadny. Takie stawy na polach pomogłyby uratować pola? 

Uproszczenia nie zastąpią inwestycji, choć oczywiście nie może być tak, że ciągle wymaga się od rolników zezwoleń, pozwoleń, raportów, ogromnych pieniędzy, żeby mogli zrobić coś, co jest niezbędne, przydatne, służy rozwojowi gospodarstwa. 

Ale większe inwestycje retencyjne wymagają współdziałania wielu resortów, bo konkretna zlewnia dotyczy to nie tylko pól, ale też lasów, terenów zabudowanych. Wodą trzeba zarządzać w sposób skoordynowany, zatrzymywać jej jak najwięcej w systemach melioracyjnych, zarówno otwartych, jak i zamkniętych, w stawach, jeziorach; odbudowywać to, co zostało zasypane z powodu błędów rolników – stawiki, oczka wodne, strumyki.  

W roku 2020 na prośbę Prezydenta Andrzeja Dudy przygotowałem ustawę dot. gospodarowania wodą na obszarach wiejskich. Udało się umożliwić budowę zbiorników na zgłoszenie o pow. do 0,5 ha i głęb. do 3 m. Cieszę się, że przynajmniej to się udało, choć to oczywiście za mało.  

Wspomniał Pan o błędach rolników w gospodarowaniu wodą – wyrównywaniu pól, zasypywaniu stawików, mokradeł. Do tego można dołożyć intensywną uprawę pól, czyli wyjaławianie gleby. Czy rolnicy trochę sami sobie nie zaszkodzili? 

O takich nielogicznościach w działaniu samych rolników mówię od dawna. Kupienie większych kombajnów, agregatów uprawowych itp. skutkuje zasypywaniem wszelkich miejsc, które utrudniają pracę dużymi maszynami. Rolnicy zapominają, że oczka wodne dla mikroklimatu, ale też zasilania gleby, mają fundamentalne znaczenie; że zadrzewienia powstrzymują erozję wietrzną, a żyzna gleba cechuje się dużymi możliwościami absorpcji wody.  

Ubolewam nad tym, że współcześni rolnicy, tak biegli w obsłudze wszelkich maszyn, w rolnictwie 4.0, nie mają pojęcia o podstawowym narzędziu swojej pracy, czyli glebie. Nasi dziadkowie, jeszcze ojcowie, wiedzieli, nie mając wykształcenia rolniczego, że zmianowanie jest podstawą uprawy roślin. Wnukowie i synowie uznali, że to jest archaiczna bzdura. O tych rzeczach trzeba znów przypominać i pokazywać również błędy rolników, bo bez żyznej gleby nie będzie opłacalności rolnictwa.  

Panie Ministrze, pytanie na koniec – czy zaprasza Pan organizacje rolnicze do “parasolowej” partii Wolność i Dobrobyt? 

Zapraszam wszystkich, którym dobro Ojczyzny leży na sercu. Ale ponieważ jestem rolnikiem i całe moje dorosłe życie związałem z rolnictwem, oczekuję aktywnego wsparcia rolników i organizacji rolniczych.  Można się ze mną kontaktować w różny sposób, ale dobrym sposobem jest skorzystanie z linku “Ardanowski” na kanale Marka Jakubiaka “Nocne Polaków rozmowy” – tam się można zarejestrować.  

Możliwości budowania dobrej polityki dla wsi zależą od samej wsi. Nikt nam nie da “lekką ręką” tego, czego potrzebujemy. O cele polityki i środki budżetowe zawsze rywalizują różne środowiska. 

Ważnym wsparciem jest tu także WRP – współpracujemy od wielu lat, cieszę się, że są tu tak mądre analizy sytuacji w rolnictwie. Jest potrzebne pewne pobudzenie, entuzjazm, musimy wspólnie w tej głupiej Unii Europejskiej, coraz dalej odchodzącej od pryncypiów, które ją tworzyły, zacząć bronić swoich interesów. Jeśli nie będziemy zorganizowani, nie miejmy złudzeń, że ktoś inny się o nas zatroszczy.  

Dziękuję za rozmowę.

Baner SFD - aktualizacja 29.10.2024

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze posty

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.