J. K. Ardanowski o polskich europosłach: niewielu znało się na rolnictwie (wywiad)

W sprawach, o których się dyskutuje, należy wsłuchiwać się w głos tych, których to dotyczy. Trudno akceptować sytuację, jaka w Unii Europejskiej jest od dawna, że zmiany dotyczące rolnictwa są wymyślane przez urzędników brukselskich, czasami przez polityków, a rolnicy są stawiani przed faktem dokonanym. Tymczasem w dotychczasowej polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim niewielu było posłów, którzy rozumieli złożoność rolnictwa i wsi europejskiej i potrafili skutecznie przedstawiać swoje stanowisko.

reklama
Baner Mandam

Panie ministrze, prezydent Andrzej Duda przyjął przedstawicieli rolników ze Związku Orka, protestujących przez wiele dni w Sejmie. Jak prezydent RP może pomóc rolnikom?

Pan prezydent spotkał się z tymi rolnikami gdy przebywał w Sejmie z powodu debaty poświęconej obronności. Widząc desperację protestujących i ich żal do premiera Tuska, że nie chce ich wysłuchać, zaprosił ich do Pałacu Prezydenckiego. To była kurtuazyjna, krótka rozmowa, ale podczas niej pan prezydent podjął decyzję o włączeniu przedstawiciela Związku Orka do Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP. Ta rada zrzesza wiele organizacji rolniczych i ekspertów. Na najbliższym, czerwcowym posiedzeniu Rady przedstawiciele Orki będą mogli przedstawić swoje uwagi i oceny bieżącej sytuacji – myślę, że te oceny będą zbieżne z ocenami innych organizacji.

reklama
Baner halvetic
reklama
Baner agrihandler

Związek Zawodowy Rolników Orka powstał zupełnie niedawno i zrzesza niewielu członków. Premier Tusk uznał, że ORKA nie jest reprezentacją polskich rolników, dlatego odmówił spotkania z protestującymi. Jak Pan to skomentuje?

Pan premier rzeczywiście wykorzystał to jako pretekst, bo on chce decydować, z kim będzie rozmawiał. Jest to element dzielenia rolników, skutecznie realizowany, również rękami ministra Kołodziejczaka, skierowanego do tego zadania przez premiera.

Uważam, że jeżeli rolnicy się organizują, tworzą struktury i chcą wpływać na sprawy polskiego rolnictwa, to trzeba rozmawiać z nimi – fakt, że organizacja powstała niedawno nie może być podstawą do odmowy takiej rozmowy. Dlatego jako przewodniczący Rady ds. Rolnictwa  realizując powierzone przez pana prezydenta zadanie wypracowania polskiego stanowiska w obszarze rolnictwa na okres prezydencji Polski w UE, zaprosiłem do dyskusji przedstawicieli bardzo szeroko rozumianego środowiska rolniczego. Są to zarówno te organizacje, które są w Radzie, czyli pięć największych organizacji rolniczych reprezentujących Polskę w Copa-Cogeca, ale też kilkudziesięciu przedstawicieli oddolnych protestów rolniczych. Jestem przekonany, że nie należy, jak to czyni premier Tusk, segregować rolników, tylko rozmawiać ze wszystkimi, którzy wykazują chęć rozmowy.

Jakie będą główne elementy tego stanowiska?

W opinii pana prezydenta polska prezydencja w UE, która przypada na pierwsze półrocze przyszłego roku, będzie wyjątkową okazją do przedstawienia przez Polskę swojego punktu widzenia, swoich poglądów na najistotniejsze sprawy dotyczące Unii Europejskiej. To jest prezent od losu –  tylko raz na kilkanaście lat dany kraj członkowski nadaje ton pracom UE, przedstawia tematy, które jego zdaniem wymagają rozstrzygnięcia, przedstawia propozycje rozwiązań, prowadzi dyskusje. To powinno być przez Polskę bardzo mocno wykorzystane.

Zdaniem pana prezydenta (które zresztą podzielam) najistotniejszymi obszarami, w których powinna odbyć się dyskusja, są rolnictwo europejskie, polityka wobec środowiska (w tym sprawa lasów) oraz edukacja –  bo Unia Europejska chce wprowadzić jednolitą edukację dla wszystkich w UE, eliminując z niej tradycję, historię i kulturę narodową, by stworzyć „uniwersalnego Europejczyka”.

Narodowa Rada Rozwoju przy Prezydencie RP w tych trzech obszarach dostała zadanie wypracowania polskiego stanowiska, które będzie przedstawione rządowi z prośbą o uwzględnienie go w naszej agendzie prezydencji.

Panie ministrze, niedługo wybory do Parlamentu Europejskiego. Odbywać się będą w atmosferze kontestacji działań Unii Europejskiej przez polskich rolników. Co powinno się zadziać żeby rolnicy znów, jak 20 lat temu, kochali Unię?

Unia się zmieniła od tego czasu, gdy wchodziliśmy do niej – teraz to jest całkiem inna struktura. 20 lat temu, pomimo wątpliwości z powodu narzucania rozwiązań i biurokracji, mieliśmy przekonanie, że wspólna polityka rolna jest polityką dobrą. To, co wydarzyło się przez 20 lat, stawia Unię Europejską w złym świetle. Zapowiadana zmiana traktatów, chęć stworzenia europejskiego państwa pozbawiającego kraje członkowskie suwerenności, polityka rolna pod dyktando Zielonego Ładu, niszczącego rolnictwo –  to jest jakiś absurd. Rolnicy widzą, że pod bałamutnym hasłem ochrony środowiska prowadzone są działania zmierzające do zniszczenia ich gospodarstw –  po to, by międzynarodowe koncerny mogły sprowadzać tanią żywność z państw takich jak Brazylia, Nowa Zelandia, Australia, czy bliżej nas Ukraina i Rosja, które w nosie mają założenia Zielonego Ładu. Nie sposób się dziwić, że rolnicy nie chcą takiej Unii i protestują.

W jakim kierunku powinna pójść Unia, by rolnicy znów chcieli w niej być?

Unia przede wszystkim powinna otwarcie przeanalizować całą politykę klimatyczną. Owszem,  wszyscy zapewne chcemy, żeby środowisko było czystsze, żeby było mniej smogu, czy plastiku, ale to musi być przeanalizowane pod kątem kosztów, które społeczeństwo musi ponieść, dostosowując swoje domy, mieszkania, samochody, swój sposób życia do absurdalnych żądań polityków lewicowych zasłaniających się ekologią.

Jest potrzebna głęboka analiza wspólnej polityki rolnej. Ta polityka przez lata była bardzo dobra, sprawiła, że rolnictwo stało się wydajne, nowoczesne, konkurencyjne wobec innych krajów. Europa produkuje żywność już nie tylko na swoje potrzeby, ale może się nią dzielić z głodnymi na świecie. Mając dobrze rozwinięte rolnictwo, kompetentnych rolników, chce te rolnictwo niszczyć. To jest po prostu głupie! Uważam, że dyskusja o tym powinna rozpocząć się w czasie polskiej prezydencji, gdy będzie nowy Parlament, nowa Komisja Europejska, nowe otwarcie. Polska ma wyjątkową szansę na przedstawienie swojego punktu widzenia na rolnictwo, które, owszem, będzie szło w kierunku jak najmniejszego oddziaływania na środowisko, ale z uwzględnieniem rolników i konsumentów.

Z punktu widzenia interesów polskiego rolnictwa, jakie „warunki brzegowe” powinien spełniać idealny poseł do Parlamentu Europejskiego? Czy są tacy ludzie wśród polskich kandydatów? Na kogo nie powinniśmy absolutnie oddać swojego głosu?

Nie ma takiego człowieka, który znałby się na wszystkim, i Parlament Europejski nie zajmuje się tylko rolnictwem. Ale wydaje mi się, że w dotychczasowej polskiej reprezentacji niewielu było posłów, którzy rozumieli złożoność rolnictwa i wsi europejskiej. Nie chcę wskazywać nazwisk, bo to jest oczywiste. Natomiast ważnym elementem działania parlamentarzysty jest to, że należy w sprawach, o których się dyskutuje, wsłuchiwać się w głos tych, których to dotyczy. Trudno akceptować sytuację, jaka w Unii Europejskiej jest od dawna, że zmiany dotyczące rolnictwa są wymyślane przez urzędników brukselskich, czasami przez polityków, a rolnicy byli stawiani przed faktem dokonanym. Nie ma praktyki uzgodnień pomiędzy stronami –  nie konsultacji, bo one czasami są pro forma prowadzone z Copa-Cogeca; a tylko uzgodnienia mogłyby sprawić, że polityka rolna byłaby rozsądna. To się powinno zmienić, bo interesy rolników nie są partykularnymi interesami jakiejś grupy zawodowej, ale są w równym stopniu interesami wszystkich konsumentów, czyli wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej.

Dziękuję za rozmowę.

reklama
Baner Bayer Dekalb

ZOSTAW KOMENTARZ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Przeczytaj także

None found

Najpopularniejsze artykuły

None found

ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)
INNE ARTYKUŁY AUTORA




NAJNOWSZE WIADOMOŚCI