Rozwój jaki dokonał się w ostatnich latach w temacie techniki rolniczej jest nie do przecenienia, jednak w cieniu wielu udogodnień; wzrostów mocy czy wydajności, kryją się także i ciemniejsze aspekty postępu. Tym, który spędza sen z powiek i budzi lęk jest tzw “Inducement”.
Czyli w zasadzie co? W zasadzie to w każdej maszynie wspomniany “inducement” będzie po prostu błędem wyświetlanym na monitorze. Nie jest to jednak zwykły błąd, a konsekwencje jego pojawienia się, a tym bardziej zignorowania, mogą być opłakane w skutkach, a na pewno bolesne pod względem finansowym. Bo chyba nic tak nie wkurza, jak podczas wąskiego okna pogodowo-terminowego maszyna po prostu odmawia współpracy skazując nas do szukania rozwiązań na szybko.
Ale co to właściwie jest ten “Inducement”? Bezpośrednie tłumaczenie nie mówi zbyt wiele, choć zawiera pewną sugestię – “nakłanianie, zachęta” – znacznie lepiej oddaje angielska definicja, czyli rzecz, która ma przekonać kogoś, aby coś zrobił. Bo tym właśnie jest “Inducement” czy też “inducement strategy” jak to można przeczytać w wielu folderach reklamowych czy też instrukcjach obsługi. To specjalna procedura, wymuszona przez prawo, która ma za zadanie zmusić użytkownika do usunięcia usterki i przywrócenia maszyny do normalnego działania. Jakiej usterki zapytacie? Nie trudno się domyślić, że nie chodzi tutaj o uszkodzony wtryskiwacz, pompę wody czy czujnik ciśnienia oleju w silniku, a oczywiście o elementy związane z ekologią.
Strategia wymuszania rozwiązań
Czy tego chcemy czy nie, każda maszyna wyposażona w silnik spalinowy, która otrzymała homologację pozwalającą na jej sprzedaż i pracę na terenie Unii Europejskiej czy też USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i innych rynków, gdzie obowiązują rygorystyczne normy emisji spalin, musi mieć wbudowany w sterownik silnika protokół na wypadek pojawienia się usterki układu oczyszczania spalin. O kluczowych komponentach takich jak: DPF, DOC, EGR czy SCR pisaliśmy już w poprzednich materiałach. Wszystkie te elementy łączy wspólny mianownik w postaci nad-błędów. Bowiem absolutnie nikt i nic wam nie zabroni użytkować maszyny z uszkodzonymi wtryskiwaczami CR albo z niesprawną pompą oleju czy też dziurawą chłodnicą, oczywiście poza zdrowym rozsądkiem, natomiast paląca się litania błędów na desce rozdzielczej będzie tylko sugestią do podjęcia działań, podczas gdy “nad-błędy” od układu oczyszczania spalin bardzo szybko sprowadzą użytkownika na ziemię, skutecznymi i dotkliwymi sankcjami.
Każdy, kto miał okazję popracować maszyną spełniającą normę Stage IV lub Stage V wie, że nawet z pozoru taka błaha sprawa jak zbliżający się ku dnu poziom płynu DEF jest traktowany bardzo poważnie, zaś jego zignorowanie będzie miało poważne implikacje. A jak to wygląda w praktyce?
Kręgi piekła
Porównanie literacko biblijne nie jest tutaj bezzasadne, wszak coraz wyraźniej widzimy, jak ekologia staje się czymś niemal na równi z religią, oczywiście ekologia w rozumieniu tych, którzy dzięki niej mogą narzucać swój punkt widzenia świata i która ułatwia prowadzenie niektórych biznesów.
A zatem aktualnie mamy pięć takich kręgów. Pierwsze dwa bardzo często określane są jako “warning” – ostrzeżenie, czyli jeszcze nie błąd, ale trzeba mieć się na baczności. Różni producenci podchodzą we właściwy dla siebie sposób do nazewnictwa czy sposobu wyświetlania komunikatów. Jednak to co warto wiedzieć, to, że zarówno pierwszy jak i drugi poziom ma nas jedynie zirytować obecnością czerwonej bądź żółtej lampki na monitorze oraz komunikatem, że należy podjąć jakąś czynność.

Obydwa poziomy związane są z sytuacjami takimi jak: poziom płynu DEF zbliża się do minimum, lub poziom płynu DEF osiągnął stan rezerwy np. 5% – to będzie poziom drugi ostrzeżenia. W przypadku filtra cząstek stałych ostrzeżenie możemy zobaczyć, gdy pominiemy kilka razy procedurę regeneracji filtra i stopień jego zapchania zaczyna rosnąć. Jeszcze nie przekłada się to na problem z jego pracą, lecz przekroczony został poziom sadzy, który dla komputera oznacza początek wypalania.
Krąg trzeci; w tym momencie przechodzimy do konkretów, bowiem od tego poziomu producent jest prawnie zobowiązany do podjęcia działań wobec nas. Jakie to są działania? Oczywiście ograniczenie mocy silnika oraz wyraźny niepomijalny błąd. Użytkownik w przypadku osiągnięcia poziomu trzeciego jest stale informowany o tym, że układ oczyszczania spalin nie działa prawidłowo oraz że moc silnika została lub zostanie ograniczona, jeżeli w jakimś czasie nie zostaną podjęte działania.
Oznacza to, że po zapalaniu się komunikatu mamy jakiś czas na rozwiązanie problemu. W przypadku UE może to być maksymalnie do 10h, choć decyzja zależy od producenta. W maszynach na rynek USA będzie to max 2h, zaś w maszynach z rynku japońskiego również maksymalnie dopuszcza się 10h. Jeżeli usterka dotyczy zaworu EGR, prawo dopuszcza maksymalnie 3h. Coraz częściej mamy do czynienia z maszynami wyposażonymi w silnik z tzw. “Dual Label certificate”, czyli dopuszczony do pracy oraz sprzedaży zarówno w USA jak i UE (oraz UK, CA), lub po prostu producent nie korzysta w pełni z limitu czasowego dopuszczonego w UE i czas pracy z błędem ogranicza się do 2h.
Trzeci poziom może zapalić się, gdy sterownik uzna, że któryś z komponentów np. czujnik temperatury nie do końca zachowuje się tak jak powinien lub kiedy jakiś komponent okresowo powoduje błędne odczyty. Sterowniki w maszynach Stage V mają na tyle rozbudowy układ wewnętrznej diagnostyki, że potrafią przez pewien czas monitorować sygnały z czujników i porównywać z wzorcem. Jeżeli po jakimś czasie sygnał zbyt mocno odbiega od przyjętego przez projektanta zakresu, komputer wyrzuca błąd i wówczas należy przyjrzeć się sprawie bliżej. Ma to oczywiście również dobre strony, bowiem jeżeli np. układ zostanie przegrzany, a parametry pracy nie są w normie, to po wystudzeniu wszystko “wróci do normy” samoistnie. Warto również pamiętać, że gdy poziom DEF w zbiorniku spadnie poniżej 2,5% lub jakość płynu będzie zbyt niska czy też zbiornik będzie zamarznięty, to również wywoła błąd trzeciego poziomu.
Aczkolwiek w większości maszyn, jeżeli uda nam się usunąć problem, to po zresetowaniu wyłącznikiem prądu (lub rozpięciem klemy), błąd poziomu trzeciego powinien zniknąć. Czasem wymagane jest pozostawienie maszyny na biegu jałowym na 2-5 min, tak aby komputer mógł potwierdzić, że wszystkie układy działają poprawnie.
Krąg czwarty. O ile w poprzednim przypadku moc ograniczana jest o 1/4, co jeszcze nie przekreśla szansy na dokończenie pracy, o tyle poziom czwarty zabiera przynajmniej połowę stada koni z naszego silnika. Błąd tego poziomu ma już charakter ciągły, wystarczy, że pojawi się raz i sterownik silnika będzie go pamiętał do momentu usunięcia usterki, a nawet dłużej, o czym za chwilę.
Poziom czwarty można oczywiście osiągnąć całkowicie wyczerpując płyn DEF ze zbiornika, co oczywiście uniemożliwia pracę układu SCR. Niestety, od tego poziomu producent ma prawo wprowadzić specjalną procedurę do resetowania ECU po usunięciu problemu. A zatem może się zdarzyć, że choć powodem było zużycie całego DEF, jego uzupełnienie wcale nie rozwiąże sprawy jak to miałoby miejsce nie poziome trzecim i będziemy zmuszeni do wezwania serwisu.
Bardzo często owa procedura po prostu wymaga podłączenia dedykowanego oprogramowania diagnostycznego i usunięcia błędu poprzez zewnętrzny komputer. A to nie dość, że może rodzić koszty, to jeszcze tracimy cenny czas. Pomijając sytuację wysuszenia zbiornika w ferworze walki na polu, w zasadzie od tego poziomu zaczynają się poważne usterki elementów układu.
Nieprawidłowa pozycja zaworu EGR; problem z jego zabrudzeniem lub odczytem danych z silnika krokowego, błędne temperatury na DPF czy SCR – uszkodzone czujniki lub moduły CAN czy wreszcie nieefektywny proces wypalania. Przyczyn może być wiele, tak jak wiele jest komponentów użytych do zaaranżowania systemów oczyszczania spalin, a przecież wpływ na nie mogą mieć także inne elementy jak turbosprężarka, pompa CR, wtryskiwacze czy czujnik MAF. Osiągnięcie czwartego poziomu prawie zawsze będzie się wiązało z koniecznością wezwania serwisu.
Krąg piąty – ostateczny. Na najbardziej zawziętych użytkowników 50-procentowa redukcja mocy możne nie wystarczyć – tak zapewne pomyślał ktoś, kto zaraz po tym rzucił pomysł na ostateczne wyłączenie maszyny z eksploatacji, bo choć prawo nie pozwala na całkowite zablokowanie maszyny (jeszcze), to zablokowanie możliwości wejścia na obroty powyżej obrotów biegu jałowego w połączeniu ze zredukowaną mocą całkowicie uniemożliwia pracę, a bywa, że przetaczanie maszyny może okazać się kłopotliwe.
Taki właśnie jest ostatni poziom “strategii wymuszenia”. Odpowiada on albo bardzo poważnej usterce, albo całkowitemu zignorowaniu wszystkich poprzednich komunikatów, a więc np. w sytuacji, gdy wyczerpiemy płyn DEF i dalej będziemy próbowali pracować, gdy minie czas określony dla poziomu czwartego, sterownik wprowadzi ostateczne sankcje. W tym przypadku problem może mieć nawet serwis, bowiem na tym poziomie nie można zrobić nic.

Brzmi irracjonalnie? Niestety, aby rozwiązać problem maszyny z piątego kręgu, serwis musi przesunąć ją na niższy poziom, co zwykle można wykonać stosując jeszcze bardziej wysublimowane metody jak wprowadzenie jednorazowego kodu, który serwisant otrzymuje z centrali, czy wykonanie szeregu czasochłonnych procedur. Co w tym wszystkim jest najgorsze? Pewien szczegół, o którym już wspomnieliśmy a mianowicie czas pozostania błędu w sterowniku.
Pamięć długotrwała sterownika
Chciałoby się pomyśleć, że przecież skoro serwis usunął problem, błąd został skasowany, a faktura za przyjazd i odblokowanie maszyny opłacona, to można spać spokojnie. Niestety nie. Ekologia nie tylko nauczyła sterowniki silnika nowych rzeczy, ale także znacząco wydłużyła im pamięć. Jak to? A no tak, że w opisywanej “Inducement Strategy” znalazło się miejsce również dla wprowadzenia wymogu, by sterownik pamiętał, jakie błędy zostały wywołane, w jakim czasie oraz ile razy wystąpiły warunki, aby dany błąd został wyświetlony. Ma to na celu oczywiście uniknięcia sytuacji, w której użytkownik stale pracuje z niesprawnym układem, co jakiś czas kasując tylko błąd np. z poziomu 3, kiedy jeszcze może zrobić to sam. Po jakimś czasie sterownik zaskoczy go przejściem na poziom 4. A co w przypadku wspomnianej sytuacji po naprawie maszyny? W tym przypadku również sterownik będzie miał na uwadze fakt, iż usterka doprowadziła do dojścia do określonego poziomu i jeżeli w przeciągu kolejnych 30-50 godzin znów pojawią się warunki sugerujące, że ten sam komponent ma problem, to od razu musi zapalić się błąd z poziomu, na którym ostatnio utknęliśmy.
Na przykładzie. Jeżeli został uszkodzony czujnik temperatury płynu DEF, co najpierw wywołuje ostrzeżenie na 2h, a my pracowaliśmy aż do błędu z poziomu 4., to do kilkudziesięciu godzin po naprawie ponowna usterka tego komponentu wywoła od razu błąd z poziomu 4. z pominięciem wszystkich poprzednich etapów. Powód? Autorzy strategii zabezpieczyli się przed ewentualną próbą oszukania w przypadku, gdy użytkownik jedynie przeprowadzi kasowanie błędu bez usunięcia przyczyny.
Warto podkreślić, że irytujące i niepożądane błędy związane z “Inducementem” nigdy nie stanowią sedna problemu. Obniżona moc, ograniczone obroty czy najbardziej rzucające się w oczy czerwone komunikaty nie są tym co spowodowało, że maszyna nie nadaje się do pracy. Źródło problemu zawsze jest gdzieś w układzie na maszynie lub czasem w wadliwym oprogramowaniu, bowiem może się zdarzyć, że maszyna, mówiąc potocznie, wysypie się właśnie na oprogramowaniu. Wówczas pomóc może jego aktualizacja bądź wymiana tzw. reflash sterownika, w najgorszym przypadku do wymiany kwalifikuje się uszkodzony sterownik, co oczywiście jednoznacznie wiąże się z wizytą autoryzowanego serwisu.
Jak uniknąć ekopotępienia?
Nie będziemy zaklinać rzeczywistości, nie da się. Są tacy, którzy się z tym nie zgodzą, bo przecież można wszystko wyciąć i wyprogramować, albo obwiesić maszynę emulatorami. Owszem, można tak zrobić, zwłaszcza jeżeli jesteśmy po gwarancji i nie korzystamy z usług ASO. Pytanie czy wykonana przez “speców” usługa nie spowoduje innych nieprzewidzianych awarii i kosztów? Pytanie o fachowość takich modyfikacji jest zasadna, bo nie brakuje przykładów na zniszczone silniki po niefrasobliwie przeprowadzonych zabiegach amputacji DPF czy SCR. Oczywiście znajdzie się także wielu zadowolonych użytkowników, warto jednak pamiętać o ryzyku, jakie niosą ze sobą takie modyfikacje. Wracając jednak do początku i stwierdzenia, że nie da się uniknąć problemów. Jeżeli nie chcemy (jeszcze) poddawać maszyny kuracji obniżającej normę emisji, to prędzej czy później czeka nas zetknięcie się co najmniej z ostrzeżeniami zawartymi w sterowniku. Co wtedy?
Wtedy należy reagować z głową. Jeżeli wiemy, że jutro czeka nas cały dzień w polu, szybkiego i intensywnego młócenia, a maszyna już poinformowała nas, że za 8h konieczne będzie uzupełnienie płynu DEF, to zróbmy to teraz! Choć czujnik pokazujący poziom płynu jest dużo bardziej precyzyjny od wskaźnika paliwa, to tempo zużycia zależy od intensywności pracy, zaś wspomniane 8h jest wartością szacunkową i może okazać się, że już po 5h wejdziemy na poziom 3 związany z bardzo głęboką rezerwą.
Należy przeciwdziałać i reagować zawczasu, tak jak chociażby wtedy, gdy maszyna sugeruje nam konieczność wykonania regeneracji na postoju – zróbmy to przy pierwszej nadarzającej się okazji; odkładanie tego zwykle kończy się zbyt dużą ilością sadzy i nieefektywnym przepalaniem, co znów może nas zepchnąć na kolejny krąg. Właściwa higiena pracy i nieignorowanie komunikatów oraz stosowanie się do zaleceń instrukcji obsługi, choć wielu z tego drwi, mogą spowodować, że wcale nie będziemy musieli podjąć rozważań na temat wycinania elementów maszyny, a przynajmniej nastąpi to znacznie później.