Ceny benzyny i oleju napędowego cały czas spadają, choć cały czas ich poziom jest dużo wyższy niż przed rosyjską agresją na Ukrainę. Jedynym pocieszeniem jest to, że trend ten jest sukcesywnie kontynuowany od początku tygodnia.
W piątek litr benzyny bezołowiowej 95 w hurcie (Orlen) kosztuje 5,752 zł, a w przypadku Lotosu jest nieznacznie tańszy i wynosi 5,743 zł. Dużo bardziej interesujący z punktu widzenia rolnictwa olej napędowy w Orlenie kosztuje natomiast 6,356 zł, a w rafinerii Lotos 6,347 zł.
Patrząc w kontekście konfliktu na wschodzie trzeba zauważyć, że ceny oleju napędowego mimo i tak dość wysokich obecnie poziomów, spadły od szczytu na początku marca o ponad 1,4 zł, gdyż w pewnym momencie za litr w hurcie trzeba było płacić nawet 7,7 zł.
Oczywiście ceny hurtowe nie zwierają podatków i marży stacji. Zawierają jednak marżę rafineryjną, która jest obecnie na rekordowych poziomach oscylujących obecnie w granicach 35-38 USD na baryłce przerobionej ropy.
Marża ta jest wyliczana ze skomplikowanego matematycznego wzoru i podlega sporym wahaniom, gdyż np. w czwartym kwartale 2021 spadła do poziomu 20 centów na baryłce. Wówczas, przy cenie ropy na poziomie 80 USD, marża rafinerii wynosiła 0,3 proc. Obecnie urosła do ponad 40 proc., a więc rentowności na poziomie rozwiniętych firm technologicznych.
Oczywiście nie jest tak, że to zarządy firm podjęły nagle decyzję o gwałtownym zwiększeniu marż. Po prostu otoczenie rynkowe, czyli wojna i związane z nią niepewności, powodują, że ceny, a właściwie marże zachowały się tak a nie inaczej. Jedyne co nam pozostaje, to czekać aż sytuacja się ustabilizuje, bo to jedyna możliwość powrotu do “normalnych” cen paliw.