– Ukraińcom chodzi tylko o to, żeby Polska im nie przeszkadzała. Oni dobrze wiedzą, jak rozwijać swoje rolnictwo i skutecznie lobbują za wolnym handlem z UE. Ale liczą się tylko z silnymi, a my jesteśmy wobec nich zbyt sentymentalni – mówi Jacek Zarzecki.
Panie Jacku, niedawno minister rolnictwa Ukrainy Witalij Kowal zaprosił polskie firmy do inwestowania na Ukrainie. Czy to rzeczywista chęć nowego otwarcia, czy gra pozorów?
Zbyt duże mam doświadczenie mam z Ukraińcami, żeby nie rozczytać, że to pozory i gra polityczna. Przypomnę tylko, że wg deklaracji prezydenta Zełeńskiego Polska ma odpowiadać za odbudowę Donbasu – który Ukraina straciła w 2014, najpewniej na stałe.
Polaków nie trzeba zapraszać na Ukrainę – polskie firmy rolnicze są na Ukrainie od 20 lat, są tam piątym inwestorem z UE i dobrze sobie radzą. Ukraińcom nie chodzi o Polskę, tylko o to, żeby Polska nie przeszkadzała w ich lobbingu na rzecz swojego rolnictwa.
Słowa ministra Kowala są częścią tego lobbingu. Przecież w czerwcu 2025 r. skończą się ATMy regulujące handel z Ukrainą, więc przez najbliższe 6 miesięcy zostaną określone warunki, na jakich będzie prowadzony handel pomiędzy UE a Ukrainą. A przez te pół roku pracami UE będzie kierować Polska, w tym minister Siekierski w sektorze rolnictwa.
Jednak takie zaproszenie zostało wystosowane. Czy dlatego, że Ukraińcy wiedzą, że Polacy bardzo ciepło przyjmują wszelkie życzliwe gesty? Czy w naszym stosunku do Ukrainy nie ma zbyt wiele sentymentalizmu?
Oczywiście, że jest za dużo sentymentalizmu. Można powiedzieć, że ulubionym zajęciem Polaków jest “walka z przeważającymi siłami wroga” – to robimy doskonale i zawsze. Niestety, słyniemy z walki “za wolność naszą i waszą” – z naciskiem na “waszą”. W naszym podejściu jest za wiele życzliwości, za mało wyrachowania biznesowego – wielokrotnie z tego powodu traciliśmy i stracimy jeszcze nie raz, Nie sądzę, żebyśmy wyciągnęli z tego jakąś naukę, bo sentymentalizm jest częścią naszego narodowego DNA.
Ukraińcy nie mają tego dylematu – u nich cel uświęca środki. Być może dlatego tak dobrze dogadują się z Niemcami. Traktują nas jak konkurenta, którego chcą zastąpić w roli lidera Europy Środkowo-Wschodniej, przejęli nawet nasze narodowe przekonanie, że jesteśmy “mesjaszem narodów” – teraz oni mówią, że walczą nie tylko dla ocalenia Europy, ale całego świata przed ruską zarazą.
Nie tylko przed “ruską zarazą”, ale też przed głodem – nieustannie chwalą się, ile to wyeksportowali żywności w ramach programu “Zboże z Ukrainy”.
Ja mimo wszystko z szacunkiem patrzę na wizję rolnictwa, jaką mają Ukraińcy. Oni mają jasny, czytelny plan rozwoju i go realizują. Nie można mieć pretensji do nikogo, że chce budować swoją potęgę gospodarczą, a oni chcą ją budować na swoim najcenniejszym skarbie, czyli rolnictwie.
Żywność najlepiej sprzedaje się w zamożnych krajach Europy Zachodniej, dlatego ukraińscy producenci skutecznie o niego walczą – Unia Europejska stała się dla nich głównym odbiorcą, trafia tam ponad 50% ukraińskiego eksportu rolnego. To właśnie na rynku UE stają się naszym najpoważniejszym konkurentem, bo również Polska kieruje tam ponad 70% swojego eksportu produktów rolno-spożywczych.
Lobbing ukraiński jest skuteczny, a my jako Polska musimy wskazywać zagrożenia, które płyną z tamtej strony. Czerwiec 2025 r. to koniec ATM i co dalej? To będzie ciężkie pół roku i wyzwanie, które na kolejne lata będzie kształtowało sytuację europejskiego rolnictwa. Muszę przyznać, że nie zazdroszczę ministrowi Siekierskiemu tego wyzwania.
Rosja była dochodowym rynkiem zbytu dla naszych jabłek,nabiału itd.Ukraina jest natomiast naszym bezwzględnym rywalem w sektorze rolnym – mówiąc delikatnie. Robią wszystko aby zająć nasze miejsce na rynkach zachodnich.Zboża ,mięso ,nabiał. Polska może produkować marihuanę kpił ukraiński urzędnik.
Ukraina nie jest potega ani w produkcji rolnej ani spozywczej. To jest PR do robienia Europejczykom wody z mozgu ze na Ukrainie coś jest poza kosztami za które mają zapłacić europejscy podatnicy.
Pozycja Ukrainy jest jakaś tam w Europie, globalnie żadna. Ukraincy zgodnie powtarzają ze bez nich pół Afryki umrze z głodu. Nic z tych rzeczy.
Proponuję porównać produkcję Ukrainy z liderem Chinami. Szczęka wam opadnie
Dokładnie.Popieram
Konkurować Polsce z Ukrainą w rolnictwie, to jak konkurować nam z Arabią w produkcji ropy naftowej.
Jak dołączą do UE, możemy zapomnieć o produkcji u nas zbóż i właściwie czegokolwiek. Ziemia lasem zarośnie a potem wykupią ją Banki i inwestorzy z zachodu i wschodu. Jeśli Polska ma się mieć dobrze, Ukraina nie może wejść do UE. To powinien być nasz cel strategiczny.
Niech Ukraina jak i reszta państw dostosuje się do naszych (unijnych) przepisów dotyczących produkcji rolniczej (zakazy na stosowanie większości skutecznych pestycydów, brak GMO i wiele innych), i możemy wtedy UCZCIWIE konkurować!!!
To prawda. Popieram w 100%