fbpx

“Gdy jest dotacja, to się nie patrzy, czy coś jest potrzebne, tylko się kupuje”

Piotrem Doligalskim, prezes Zakładu Produkcji Rolnej w Kowrozie prowadzi przeszło 900-hektarowe gospodarstwo w woj. kujawsko-pomorskim. Opowiedział nam m.in. o tym, jak wygląda specyfika produkcji na tak dużym areale i z jakimi problemami muszą się mierzyć duże gospodarstwa.

Jak to się stało, że chłopak pochodzących z 20 hektarowego gospodarstwa rolnego został jednym z największych producentów rolnych w kujawsko – pomorskim?

Pochodzę z miejscowości Ujma Mała, gdzie moi  rodzice prowadzili 20-hektarowe gospodarstwo rolne. W gospodarstwie pomagałem rodzicom wraz z bratem, który ostał się na ojcowiźnie. Nie widząc tam już zbyt wiele miejsc dla siebie w 1993 r. zdecydowałem się na wydzierżawienie – wraz ze wspólnikiem – kilkusethektarowego gospodarstwa rolnego w Polskim Konopacie. W 2000 r. dołączyłem  do niego drugie gospodarstwo w Roztokach. W 2004 r. pozostawiłem te gospodarstwa wspólnikowi i podjąłem nowe wyzwanie, którym było wykupienie Zakładu Produkcji Rolnej w Kowrozie. Pierwsze lata kiedy tutaj zacząłem gospodarzyć to była walka żeby przetrwać. Dzierżawiłem wtedy około 1070 hektarów ziemi. Kiedy mi się to udało i gospodarstwo zaczęło przynosić zyski, postanowiłem je zmodernizować. Zacząłem od parku maszynowego, a następnie zmieniłem też  system uprawy na bezorkowy. Już 10 lat gospodarze bez pługa i udaje mi się zebrać dobre plony.

Takie były początki, a jaki  jest stan obecny?

Obecnie powierzchnia gospodarstwa obejmuje ok. 900 ha (z czego 650 ha własnych), na których uprawiam m.in. kukurydzę, buraki cukrowe, pszenicę oraz jęczmień ozimy, zioła i lucernę. Ponadto w oddalonej o 5 km Pigży (powiat toruński, gm. Łubianka) utrzymuję ok 900 sztuk bydła, w tym 400 krów mlecznych. Rocznie sprzedajemy 4,8 mln litrów mleka.

W swoim gospodarstwie nie zajmuje się Pan jedynie rolnictwem, ale też prowadzi sprzedaż maszyn rolniczych  i materiału siewnego.

Tak – prowadzę również sprzedaż materiału siewnego kukurydzy i innych zbóż. Sprzedaje też trochę maszyn specjalistycznych związanych z technika bezorkową.  Jest to uboczna działalność i dalej nie zmierzam w tym kierunku.

Co dziś wyróżnia Pana gospodarstwo na mapie rolniczej Polski?

Chyba to, że wprowadzanych jest w nim wiele innowacji, osiągam też dobre wyniki w produkcji mleka. Jako jeden z pierwszych w Polsce wprowadziłem tez system bezorkowy. Uprawiam też takie rośliny, których nie ma w innych  dużych gospodarstwach jak np. len czy zioła. Może też trochę estetyka – staram się wraz cała rodzina oraz pracownikami, aby było zadbane. My do mycia maszyn po opryskach wykorzystujemy tylko wodę deszczową, którą wcześniej zbieramy. Staramy się też jak najlepiej wykorzystać zasoby wodne, aby podnieść poziom próchnicy w glebie. Próchnica jest jak gąbka, która zatrzymuje nie tylko wilgoć, ale też wszystkie mineralne składniki.

Oznacza to, że zrównoważone rolnictwo widać w Pana gospodarstwie w praktyce?

Myślę, że nasze gospodarstwo jest bardzo zrównoważone. Używamy bardzo mało nawozów. Przez ostatnich 10 lat praktycznie fosforu nie używany, a azotu bardzo mało. Mówią , że jest to możliwe tylko na małym areale, a nam się udało na 900 hektarach.

Zapowiedz wprowadzenia Zielonego Ładu w rolnictwie nie powoduje u Pana zatem zbyt dużego oburzenia?

Same zasady dotyczące dbania o środowisko czy glebę wydają mi się do przyjęcia. Jedynie przeraza mnie ta unijna biurokracja, która zabiera mi czas, który powinienem poświecić ulepszaniu produkcji. Dzisiaj jest taki trend, że bez dotacji nic się nie da zrobić. Na wszystko muszą być dotacje. My w dużych gospodarstwach mamy bardzo ograniczone podstawowe dotacje do gleby, dalej takie ograniczenia będą wprowadzane. Natomiast jeśli chodzi o maszyny, to nam nic już się nie należy. Czasami słychać głosy rolników, że wszystko jest dla dużych. To nie jest prawda. Duzi nie dostają żadnych dotacji. Na początku, jak weszliśmy do Unii Europejskiej, było tam przewidziane trochę dotacji dla dużych gospodarstw. Teraz nie ma nic. Ale nie ma co narzekać. Ja boje się tylko nadmiernej biurokracji. Jeżeli chodzi o hodowlę, to jest to bardzo ciężka praca. Tutaj nie da się oddzielić świat od dni roboczych. To jest praca ciągła. A jak słyszę w tym Zielonym Ładzie, że mamy płacić o to jestem  tym trochę zdruzgotany.

Czy łatwo się gospodarzy na prawie tysiącu hektarów?

Czy łatwo? Na małym areale tez czasami trudno się gospodarzy. Do każdego przypadku powinno być indywidualne podejście.  Wszystko zależy od ustanowienia sobie planu pracy.. zorganizowania tego wszystkiego. Oczywiście są problemy bo rolnictwo sprawia nam liczne niespodzianki. Ja myślę, że jest to kwestia zorganizowania, wiedzy, umiejętności i znajomości swojego gospodarstwa, swoich pól. Jak podejmuje się jakieś decyzje dotyczące uprawy to trzeba znać te glebę. I wiedzieć co i gdzie trzeba robić.

W Polsce są także takie głosy – słychać je z wielu stron, że gospodarstwo rodzinne  powinno być do 300 hektarów, a te większe gospodarstwa powinny być zlikwidowane. Należy tym dużym rolnikom odebrać dzierżawy. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?

Uważam, że ten pomysł , że gospodarstwo rodzinne powinno być do 300 hektarów został za późno wprowadzony. Jak była przeprowadzona  prywatyzacja to trzeba było od razu zrobić gospodarstwa 300-hektarowe i dziś  nie byłoby problemu. W tej chwili w duże gospodarstwa zostały zainwestowane duże pieniądze, często pochodzące z kredytów wziętych na modernizacje parku maszynowego czy budowę nowych magazynów. Duże gospodarstwa wprowadzają nowe technologie, mniejsi rolnicy mogą to podpatrzeć i zastosować też u siebie. Duże gospodarstwa produkują też duże ilości żywności oraz płacą większe podatki. Ponadto jest większa kontrola nad nimi.

Wspomniał Pan, że będąc posiadaczem dużego gospodarstwa nie może liczyć na żadne wsparcie. Jedynie można skorzystać z kredytów i pomocy rodziny.

Nie mogę skorzystać żadnego wsparcia zarówno krajowego jak i unijnego, aby unowocześnić swoja oborę czy zmodernizować park maszynowy. Uważam jednak, że to dla mnie nie jest problem. Gdy w dużym gospodarstwie czy przedsiębiorstwie coś się kupuje, to pieniądze wydawane są bardzo rozważnie. Często unijne pieniądze psują rolników, bo gdy jest dotacja, to się nie patrzy, czy coś jest potrzebne, tylko się kupuje. Ja myślę, że w dużych gospodarstwach każda złotówka wydawana jest bardzo rozważnie, ponieważ jak nie ma żadnego wsparcia, to każdy grosz się liczy.

 Wydaje mi się, że Panu udało się osiągnąć sukces jako rolnikowi i dzierżawcy, o którym świadczą chociaż przyznane  liczne nagrody i wyróżnienia.

Moim zdaniem o sukces można osiągnąć tylko wtedy, jak się lubi to, co się robi. Ja lubię pracować w ziemi, zarządzać i posiadać zwierzęta. Cieszy mnie jak gospodarstwo jest schludne i uporządkowane. Przez cały okres mojej działalności gospodarczej udało mi się zbudować prężnie działającą firmę oraz zdobyć wiele wyróżnień – jestem laureatem konkursu „Rolnik Pomorza i Kujaw”, wyróżniony jako Agroprzedsiębiorca Roku 2008, Rolnik Agroprzedsiębiorstwa Roku 2014 oraz zostałem odznaczony Brązowym Krzyżem „Zasłużony dla Rolnictwa”2012r. i Medalem Św. Izydora 2008r, Złotą Honorową Odznaką Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka 2012r.

Uważam jednak, że nadal  jeszcze jest wiele do zrobienia. Ja już zbliżam się już do 60. Moja kariera będzie powoli gasła. Jest jednak syn, który chce po mnie przejąć gospodarstwo i dalej je prowadzić. Myślę, że jak on będzie tym wszystkim kierował, to podgoni to jeszcze. W każdym gospodarstwie nie ma przecież nigdy końca inwestycji.

To ma Pan szczęście, bo dzisiaj niewiele młodych osób zainteresowanych jest pracą w rolnictwie.

To jest wielki problem. Czasami zdarza się, że rodzice  sami nie chcą aby ich dzieci przejęły gospodarko, bo wiedzą  jak to jest ciężka praca. W życiu różnie bywa. Ja myślę, żeby dziecko chciało przejąć gospodarstwo czy firmę  to trzeba je do tego od samego dzieciństwa przysposabiać. Musi sam też do tego dorosnąć. Mój syn od najmłodszych lat towarzyszył mi w pracach gospodarskich i polowych. I jako dziecko już deklarował, że w życiu dorosłym chce robić to samo co tata. Myślę, że on czuje zadowolenie z powodu że tu mieszka i widzi że całej naszej rodzinie dobrze się powodzi. I to też napędza go, aby w tym kierunku iść.

Dziękuje  za rozmowę

Dorota Kwiatkowska

Zobacz także:

Przejazd kombajnem z zespołem żniwnym po drodze publicznej: KRIR apeluje do Policji

McHale - baner - kwiecień 2024
Axial Syngenta baner
Baner webinarium konopie
POZ 2024 - baner

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze artykuły
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI
[s4u_pp_featured_products per_row="2"]
INNE ARTYKUŁY AUTORA




ARTYKUŁY POWIĄZANE (TAG)

NAJNOWSZE KOMENTARZE

Newsletter

Zapisz się do Rolniczego Newslettera WRP.pl, aby otrzymywać informacje o tym co aktualnie najważniejsze w krajowym i zagranicznym rolnictwie.