Sprzedaż nowych maszyn ciągle spada i coraz częściej słychać opinie, że Europa przestała być najbardziej atrakcyjnym rynkiem dla producentów maszyn rolniczych. Czy staniemy się maszynowym zaściankiem?
Od wieków to właśnie Europa była najbardziej rozwiniętym agrarnie miejscem, gdzie stworzono nowoczesne rolnictwo. To tu powstawały pierwsze fabryki maszyn rolniczych, których sprzęt w pierwszej kolejności trafiał w ręce europejskich rolników. Tu tu też rozwijały się przez lata najnowocześniejsze technologie rolnicze.
Nie ma co ukrywać, że to właśnie europejskie pola były poligonem doświadczalnym dla producentów maszyn w dziedzinie ich jak największej wydajności. I to tu, jak nigdzie na świecie, ziemia była najlepiej nawożona i uprawiana.
Czy europejskie rolnictwo się kończy?
Mimo pojawiających się głosów niezadowolenia na zjednoczoną Unię Europejską, trzeba przyznać wprost, że to dzięki jej wszelkim programom wspomagającym i dopłatom bezpośrednim można było postawić rolnictwo na nogi.
Strumień gigantycznych dopłat do maszyn rolniczych widać także i na każdej polskiej wsi. W ciągu zaledwie jednego pokolenia nadgoniliśmy kilkadziesiąt lat technologicznego zapóźnienia i tu nie ma z czym dyskutować.
Od trzech lat wygląda jednak na to, że stan nasycenia europejskiego rynku nowymi maszynami rolniczymi osiągnął apogeum. Sprzedaż niemal z roku na rok spada, a sprzęt wymieniają właściwie tylko ci, którzy bardzo muszą. No i oczywiście ci, których na to stać, bo nie ma co ukrywać, że maszyny bardzo podrożały.
Zmiana zachowań rolników w dziedzinie wymiany sprzętu ma duży wpływ na samych europejskich producentów maszyn. Już dawno otworzyli się na inne wznoszące się rynki jak: Ameryka Południowa czy Indie. Jednak problemy z płynnością sprzedaży w Europie wymuszają na koncernach zupełnie inne działania.
Czas na Afrykę – mówią producenci maszyn rolniczych
Choć Europa, ze względu na zasobność finansową klientów, jest nadal atrakcyjnym miejscem sprzedaży, to światowe koncerny spoglądają na nowe rynki. Takim miejscem o ogromnym potencjale są kraje afrykańskie, gdzie otwierają się możliwości partnerstwa z wieloma firmami z branży rolnej i przetwórstwa rolno-spożywczego.
Gdyby afrykańskie kraje, o sprzyjającym rolnictwu klimacie, wyposażyć w standardy europejskiej technologii byłyby w stanie szybko powiększyć uprawiane powierzchnie. Tym samym znacząco zwiększyć produktywność upraw i to przy użyciu mniejszych zasobów niż ma to miejsce w Europie.
Masowe i zdecydowane upowszechnienie mechanizacji rolnictwa musi być jednak związane z szybkim doskonaleniem umiejętności technicznych samych rolników. Ważnym zadaniem jest także dostęp do odpowiednich usług serwisowych i naprawczych oraz związana z tym logistyka zaopatrzenia.
Wydaje się, że mimo sporych kosztów związanych z rozbudową infrastruktury, takie działania są dla koncernów produkujących maszyny rolnicze bardzo opłacalne. Prawo europejskie wymusiło na koncernach stosowanie w maszynach drogich technologii związanych z emisją spalin, co znacząco zwiększyło ich cenę, a kraje Afryki nie mają takich obostrzeń.
Sprawdzone i tanie w produkcji technologie właśnie wracają
W związku z tym maszyny kierowane na tamtejszy rynek mogą opierać się na tanich w produkcji, a wycofanych już z Europy, sprawdzonych i niezawodnych technologiach. Taki stan rzeczy może trwać wiele lat i znacząco wpłynąć na marżowość produktów, co jest istotne dla wyników finansowych każdego producenta.
Koncerny produkujące maszyny rolnicze co kwartał liczą kolejne straty. By je zmniejszyć lub zniwelować mają dwie drogi: albo znacząco podnieść ceny – co w dzisiejszej rzeczywistości wydaje się absurdem, albo poszukać nowych rynków zbytu. Takim miejscem jest właśnie Afryka, która tylko czeka na każdą rolniczą technologię.
Możliwe, że niedługo staniemy się maszynowym zaściankiem. Rolniczym skansenem, gdzie zamknięci w wyśrubowanych normach prawa będziemy uprawiać wszystko co bio i eko, a prawdziwe rolnictwo będzie się działo w Afryce.
Nie ma co ukrywać że jak za rolnictwo wezmą się koncerny, kupią za bezcen (dobrze jak kupią, nie zawłaszczą) ziemie i sprowadzą maszyny to będzie ostatni gwóźdź do trumny rolnictwa UE, nie będziemy kompletnie potrzebni jak rynek zaleje zboże z Afryki po 250 zł za tonę, przy wciąż sporym udziale tego ze wschodu po 300. A że pół na pół z pleśnią i roundupem, cóż to przecież to będzie pasza dla mas, możni nie będą tego żreć