Mnóstwo technologii rolniczych w ostatnich latach było napędzanych przez budżety wewnętrzne dużych firm rolniczych oraz kapitał wysokiego ryzyka przeznaczony na start-upy. COVID-19 zaostrzył jednak wszystkie aspekty prowadzenia działalności, w tym badania i rozwój – czytamy na portalu Successful Farming.
Mimo to duże firmy rolnicze twierdzą, że są zaangażowane w badania i rozwój.
– Badania i rozwój nie są inwestycją krótkoterminową – mówi Tim Glenn, wiceprezes wykonawczy, dyrektor handlowy Corteva Agriscience.
– Podejmujemy decyzje długoterminowe. Ważne jest, aby nadal inwestować w technologie, niezależnie od tego, czy są to badania nad plazmą zarodkową, ochroną upraw czy rozwiązania cyfrowe. Jeśli zostaniemy w tyle w tej przestrzeni, rynek będzie bezlitosny – dodaje.
Epidemia koronawirusa nie pozostaje jednak bez wpływu na rozwój technologii rolniczych, a szczególnie dotyczy to start-upów, a więc tak naprawdę nowych innowacyjnych przedsiębiorstw, które mają problem z zebraniem odpowiednich funduszy.
– Inwestorzy, którzy chcą wesprzeć start-upy inwestujące w technologię rolniczą, przyjmują perspektywę długoterminową – mówi Han Chen, współzałożyciel i dyrektor generalny ZeaKal, firmy zajmującej się cechami roślin.
– Kapitału jest zdecydowanie mniej – mówi Chen. – Pozyskiwanie kapitału nadal zależy od (rozwijania) relacji osobistych. Trudno jest mieć taki sam poziom interakcji podczas spotkań zdalnych, jednak inwestorzy wciąż przyglądają się długoterminowym potrzebom – dodaje.
– Środowisko COVID-19 jest trudne dla start-upów, które próbują zebrać fundusze i którym brakuje gotówki – mówi Mike Miille, dyrektor generalny Joyn Bio, spółki joint venture założonej przez Bayer i Ginkgo Bioworks w celu opracowania inżynierii pożytecznych mikroorganizmów.