Można by się zastanawiać, po co komu w dobie kryzysu potrzebne są targi. Jednak zwiedzając tegoroczną wystawę EIMA w Bolonii mam wrażenie, że kryzysu nie ma, a same targi to prawdziwe dolce vita rolniczej mechanizacji.
Tegoroczną edycję targów EIMA International 2024 mamy już za nami i muszę przyznać, że Włosi naprawdę lubią się bawić na całego. Nie, nie było tu występów artystycznych, nie śpiewał Drupi, Al Bano & Romina Power czy chociażby Savage. Czuć było jednak jakąś magię wielkiego festiwalu poświęconego tym, którzy interesują się agromechanizacją.
Tłum rolników, specjalistów z branży, fanów mechanizacji czy rolniczych marek w dniach 6 -10 listopada dosłownie zalał pawilony BolognaFiere. Tegoroczną edycję odwiedziło 346 800 zwiedzających, co bezapelacyjnie sprawiło, że Bolonia na pięć dni stała się centrum świata dla wszystkich, którzy mają rolnictwo we krwi.
Organizowane przez FederUnacoma, włoską federację producentów maszyn rolniczych targi odbywają się co dwa lata i z każdą edycją rosną w siłę. Powiększa się nie tylko dostępna powierzchnia, na której prezentowane są produkty, ale i także ilość wystawców. Widzą oni, że bolońska EIMA to nie tylko targi, ale dosłowna brama do sukcesu.
W czasie tegorocznej edycji wydarzenia 1750 wystawców zaprezentowało ponad 60 tysięcy różnego rodzaju maszyn, urządzeń czy podzespołów. Dodajmy do tego wiele firm, które przyjechały do Bolonii z ofertą cyfrowych rozwiązań dla rolnictwa i wiele start up-ów.
Dolce vita rolniczej mechanizacji w Bolonii
W dwudziestu czterech halach mogliśmy zobaczyć pełen przegląd tego, co oferuje światowe rolnictwo. Od ciągników po kombajny, od sprzętu do uprawy roli, po maszyny do obróbki i zbioru plonów. Od pojazdów leśnych, po pojazdy do ogrodnictwa i kształtowania krajobrazu. Od ultranowoczesnych rozwiązań cyfrowych, po jednoskibowe pługi, wszyscy wystawcy mogli zaprezentować i omówić swoje produkty.
Przedsiębiorcy z niemal całego świata, rolnicy, wykonawcy usług, technicy czy studenci orac każdy pasjonat – wszyscy mogli znaleźć w targowych halach coś dla siebie.
Zadowolenia nie ukrywali także sami wystawcy, z których lwia część pochodziła z samych Włoch. Można było odnieść wrażenie, że to właśnie tu rodzi się nowoczesna agromechanika. Trudno było o stoisko, przy którym nie było zwiedzających, a choć wszędzie słychać było język włoski czy angielski, to nie brakowało także polskich akcentów.
Dobrze wypadła nasza Unia, której nie mogło zabraknąć na tegorocznej edycji wystawy w Bolonii. Prezentowane przez nią maszyny przyciągały spojrzenia i dobrze, że firma z taką tradycją reprezentowała nasz kraj. Jednak nie tylko ona, bo do stoiska firmy Horpol – polskiego producenta lamp trudno się było przedrzeć i umówić na rozmowę.
Czas zmian już nadszedł
Czy pobity właśnie kolejny rekord frekwencji w czasie wystawy EIMA International 2024 oznacza zakończenie kryzysu? Na pewno nie, ale jest mocną oznaką tego, że rolnictwo nawet gdy zmaga się jak dziś z problemami, jest ciągle w fazie dynamicznego rozwoju.
Dobrze podsumowała to Simona Rapastella, dyrektor generalna FederUnacoma mówiąc: Każdy, kto pracuje w rolnictwie wie, że nowe technologie są niezbędne. Trzeba je tylko dokładnie poznać i zaplanować wieloletnie inwestycje w tym obszarze.
To właśnie dzięki takim wystawom jak EIMA możemy zapoznać się z technologiami, które już za rok znajdą się w maszynach rolniczych i na naszych polach. Czas zmian już nadszedł.