Minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski jest elokwentny i potrafi ładnie mówić, co nie każdy z polityków potrafi dobrze robić. Nie boi się też kamery i w telewizji czuje się, jak we własnym domu. Czy to jednak wystarczy, aby być dobrym gospodarzem polskiej wsi….?
To pytanie codziennie zadają sobie rolnicy licząc straty w swoich zagrodach powstałe w wyniku ptasiej grypy, afrykańskiego pomoru świń czy też niekorzystnych zjawisk atmosferycznych takich jak przymrozki, susza czy powódź.
Czy szacowanie strat jest tak samo sprawiedliwe dla producentów zbóż, jak i hodowców zwierząt – zastanawia się pan Jan prowadzący 40 hektarowego gospodarstwo rolne ukierunkowane na hodowlę bydła opasowego niedaleko Ostródy w województwie warmińsko–mazurskim.
Chyba nie do końca, bo rolnicy domagają się od Ministra Rolnictwa wystąpienia do Komisarza UE ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego o podjęcie działań w celu zmiany przepisów prawa unijnego, aby szacowanie szkód powstałych w gospodarstwach rolnych i działach specjalnych produkcji rolnej w wyniku wystąpienia niekorzystnych zjawisk atmosferycznych odbywało się poprzez liczenie strat w produkcji roślinnej i zwierzęcej gospodarstwa (oddzielnie), aby rolnik mógł skorzystać z pomocy.
– Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, szacowanie strat przeprowadza się w produkcji rolnej powadzonej w gospodarstwie, tj. zarówno w produkcji roślinnej jak i w zwierzęcej. To produkcja zwierzęca zwykle przynosi większe przychody, a uzależniona jest ściśle od produkcji roślinnej zabezpieczającej paszę dla zwierząt. Straty na „polu” wpływają nie tylko na zmniejszenie przychodów z produkcji roślinnej w gospodarstwie (mniej paszy), ale również generują koszty zakupu paszy. W przypadku szkód w produkcji roślinnej, w gospodarstwach utrzymujących także zwierzęta gospodarskie, ze względu właśnie na hodowlę zwierzęcą, oszacowane szkody wynoszą mniej niż 30% średniej rocznej produkcji rolnej i udzielana pomoc tym producentom ma charakter pomocy de minimis – wyjaśnia Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
W ocenie samorządu rolniczego, z tej pomocy część rolników, zwłaszcza tych prowadzących wyspecjalizowane gospodarstwa towarowe, nie może skorzystać z uwagi na wykorzystanie limitu dla gospodarstwa lub ze względu na wykorzystanie limitu krajowego.
Dlatego konieczna jest zmiana unijnego prawa i tutaj nasz minister, jako dobry gospodarz wsi, który sprawiedliwie rządzi i dzieli, może swą skuteczność pokazać.
Na pewno za tę interwencję na brukselskich salonach będą mu wdzięczni hodowcy bydła, trzody, drobiu i producenci mleka.
Autor: Samuel Skrzysz