Izba Poselska Republiki Czeskiej znowelizowała ustawę o produktach spożywczych i wyrobach tytoniowych. Zgodnie z nowymi regulacjami legislacyjnymi sklepy o powierzchni większej niż 400 m kw. od 2022 r. będą musiały oferować co najmniej 55% towarów wyprodukowanych w Czechach, a od 2028 r. – aż 73% towarów pochodzących z produkcji rodzimej.
Zdaniem Krzysztofa Jurgiela, byłego ministra rolnictwa, a obecnie posła do Parlamentu Europejskiego czeska ustawa sprzeczna jest z prawem unijnym. Dlatego Jurgiel skierował pytanie do Komisji Europejskiej czy planuje podjąć działania mające na celu zapobiegnięcie wprowadzeniu tych protekcjonistycznych zmian, które zagrażają sprawnemu funkcjonowaniu jednolitego rynku UE.
Czytaj także: 55% produktów w supermarketach z rynku krajowego?
– Te zmiany wydają się mieć charakter protekcjonistyczny i niewątpliwie będą stanowić barierę w dostępie do rynku czeskiego dla polskich i europejskich eksporterów żywności. Wszelkie działania dyskryminujące wybrany kraj lub grupę krajów lub dające przewagę towarom z własnego kraju są niedopuszczalne z punktu widzenia przepisów europejskich. Tworzenie ograniczeń w dostępie do rynku i barier dla wymiany handlowej jest niekorzystne dla konsumentów w UE. Zasada swobodnego przepływu towarów ma kluczowe znaczenie w ramach jednolitego rynku europejskiego – mówi Krzysztof Jurgiel.
Zdaniem naszego eurodeputowanego, mimo zrozumienia dla potrzeby ochrony krajowej gospodarki, tego typu działania budzą poważne wątpliwości co do ich zgodności z przepisami prawa UE. Są sprzeczne z zasadą unijnego wspólnego rynku czyli obszaru, na którym możliwy jest swobodny przepływ towarów, osób, usług i kapitału.