Na przestrzeni lat konstrukcja traktorów uległa diametralnej zmianie i dziś maszyny te spokojnie rozpędzają się do 40 czy 50 a nawet więcej km/h. Jedną kwestią jest bezpieczeństwo poruszania się z prędkością np. 50 km/h, a zupełnie inną polskie przepisy, które cały czas dopuszczają jazdę tylko z prędkością do 30 km/h.
W ubiegłym roku, już po raz kolejny zresztą, pojawiła się propozycja Polskiej Izby Gospodarczej Maszyn i Urządzeń Rolniczych podniesienia prędkości do 50 km/h, która została skierowana m.in. do Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych aby wspólnymi siłami przekonać Ministerstwo Infrastruktury w kompetencjach którego leży ewentualna zmiana przepisów, a które jest takiej zmianie mocno niechętne.
Od tego momentu minął już blisko rok i w kwestii podniesienia dopuszczalnych limitów prędkości nic się nie zmieniło. Jak wskazywano w argumentacji wniosku, aktualne prawo jest anachronizmem niespotykanym w innych krajach UE i zagrażającym wręcz bezpieczeństwu na drogach publicznych.
Kolejnym argumentem w dyskusji jest to, że jadące z tak niską prędkością (tj. 30 km/h) maszyny niestety w większości przypadków stwarzają zagrożenie na drogach, prowokując kierowców do wyprzedzania w miejscach do tego nieodpowiednich. W sytuacji, gdy operatorzy ciągników siłą rzeczy w pewnych okolicznościach muszą rozwinąć prędkość większą, niż pozwalają na to przepisy, ryzykują tym samym mandatami.
Wszystkie te argumenty są jak najbardziej słuszne i należy się zgodzić z tym, że obecna prędkość 30 km/h jest absolutnie nieprzystająca do nowych maszyn poruszających się po naszych drogach. O ile podniesienie prędkości dopuszczalnej do 40 km/h, czyli takiej na jaką homologowane są nowe ciągniki należy jak najbardziej popierać, to już wyższa prędkość, czyli 50 lub nawet 60 km/h może budzić pewne wątpliwości.
Z pewnością wielu użytkowników nie zgodzi się z tak postawioną tezą, jednakże należy wziąć pod uwagę fakt, że ciągnik rolniczy nie jest ciężarówką i przy prędkościach powyżej 50 km/h może być bardzo niestabilny ze względu na zupełnie inne rozłożenie masy niż w ciągniku siodłowym.
Oczywiście są tu pewne wyjątki pokroju np. JCB Fastrack, który jednak dość mocno różni się od zwykłego ciągnika i w którym rozłożenie masy jest zupełnie inne, co pozwala zachować bardzo dobra stabilność przy wyższych prędkościach.
Może więc warto postulować nie od razu o podniesienie prędkości do 50 km/h a po prostu do właśnie 40 km/h, na którą to wszystkie nowe ciągniki są homologowane. Już taka zmiana mogła by bardzo poprawić sytuację, a być może Ministerstwo Infrastruktury byłoby skłonne przychylniejszym okiem spojrzeć na tego typu zmianę.