O pieniądze trzeba walczyć. Dobrze wiedzą o tym producenci drobiu, którzy już od wiele tygodni nie mogą spać spokojnie. Z jednej strony niepokoi ich pustosząca wciąż w kurniki ptasia grypa, a z drugiej rosnące koszty produkcji. Do tego dochodzą jeszcze problemy ze zbytem żywca spowodowane pandemią koronawirusa oraz postępujący wzrost cen pasz.
Obecnie podmioty skupowe płacą za dostarczone kurczaki brojlery od 3,7 do 4,05 zł/kg, a za kury od 1,50 do 2,30 zł/kg. Nieco droższe są indyki. Można je sprzedać w cenie od 5,69 do 5,90 zł/kg.
Jak podkreślają hodowcy, przy takich cenach trudno liczyć na duże zyski. Szczególnie, że z miesiąca na miesiąc koszty hodowli są wyższe, a zamówień i to w dobrej cenie coraz mniej. Jak tak dalej będzie to wielu rolnikom, a szczególnie tym nie posiadającym własnych wytwórni pasz, grozi bankructwo. Ile jeszcze potrwa ten lincz na rynku drobiu, nikt nie wie.
Jak zwykle przetrwają najsilniejsi. Zdaniem ekspertów najbliższe półrocze dla branży drobiarskiej nie zapowiada się różowo. Pandemia, ptasia grypa i pasze, a właściwie ich ceny, nadal będą negatywnie oddziaływać na rynek drobiu.
W ocenie specjalistów poprawy sytuacji można spodziewać się dopiero w drugim półroczu 2021 roku, ale tylko jeśli sytuacja epidemiczna pozwoli na odmrożenie popytu.