Żniwa w Ukrainie nie należą w tym roku do spokojnych, ponieważ Rosja robi wszystko, aby spichlerz świata spłonął. Pola zbóż są suche jak wiór więc wystarczy niewielka iskra żeby wywołać pożar i rosyjski okupant to robi, zrzucając kasetowe bomby zapalające.
Połowa lipca to czas zbiorów pszenicy na Ukrainie, ale całe pola w południowo-wschodniej części kraju są obecnie w ogniu. Zboże przeznaczone dla świata jest niszczone, budząc obawy przed globalnym kryzysem żywnościowym.
Rzecznik ukraińskiego MSZ Oleg Nikolenko napisał na Twitterze: „Rosyjscy żołnierze podpalili pola zboża w żyznym regionie Zaporoże na Ukrainie. Przypomnij sobie ten obraz za każdym razem, gdy Rosjanie mówią, że zależy im na światowym bezpieczeństwie żywnościowym”.
Z kolei ukraiński dziennikarz i polityk Ihor Łucenko Łucenko pisze: „Rosjanie palą nasz chleb”. Aby to zrobić, najeźdźcy użyją specjalnych bomb kasetowych: „Specjalny pocisk leci w powietrze i wydaje on charakterystyczny dźwięk, jakby trzepotał metalowymi skrzydłami, zanim eksploduje w powietrzu, powoli opadając i uwalniając kilka płonących fragmentów”.
Wiele zdjęć płonących pól można zobaczyć na ukraińskich kanałach społecznościowych. Wioski i osady są często bombardowane, a pożary z wybuchów rozprzestrzeniają się na polaco powoduje, że dziesiątki hektarów pszenicy mogą zostać zniszczone na raz.
Według ONZ w ukraińskich silosach i portach utknęło około 25 milionów ton zboża co stwarza zagrożenie głodem w Azji i Afryce. Z kolei prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówi o co najmniej pół miliona ton zboża skradzionego przez Rosję z okupowanych terytoriów ukraińskich.
Natomiast amerykańska agencja kosmiczna NASA szacuje, że Rosja kontroluje obecnie prawie jedną czwartą gruntów ornych Ukrainy, na podstawie oceny zdjęć satelitarnych. Ukraina jest jednym z największych na świecie producentów zbóż i oleju spożywczego. Wytwarza prawie połowę sprzedawanego na całym świecie oleju słonecznikowego. Przed wojną kraj był piątym co do wielkości eksporterem pszenicy.