Podczas gdy w Polsce od kilku lat ASF spędza sen z powiek hodowcom trzody chlewnej, w krajach wolnych od wirusa epidemia choroby sprzyja produkcji, a dzięki niej ceny są często bardzo zadowalające. Europejskim przykładem może być Hiszpania, gdzie ceny przez wiele tygodni przekraczały 1,90 euro/kg, a nieco bardziej egzotycznym Australia, która zwiększyła eksport mięsa wieprzowego w ciągu roku o 25 proc.
I nawet zmniejszenie popytu związane z COVID-19 nie zaszkodziło specjalnie australijskiemu eksportowi. W przypadku tego kraju, podobnie jak w przypadku innych krajów wolnych od ASF decydującym czynnikiem napędzającym ceny i produkcję jest bowiem popyt ze strony Chin, które w wyniku wystąpienia afrykańskiego pomoru świń straciły ok. połowę pogłowia trzody chlewnej ze stanu z 2018 roku.
Ilościowo import zwiększyły także niektóre europejskie kraje, m.in. Holandia, Niemcy i Włochy. Ponadto Australia zwiększyła znacznie eksport mięsa m.in. do Singapuru, Hongkongu, Wietnamu i Nowej Zelandii. W sumie spowodowało to wzrost eksportu australijskiej wieprzowiny o 1/4 r/r, a w przypadku stanu Queensland nawet o 42 proc.
Nie obyło się jednak bez wyrzeczeń. Chociaż mogłoby się wydawać, że Australia jako kraj odcięty jest relatywnie bezpieczny, to tylko w tym roku rząd federalny wydał na walkę z zagrożeniami biologicznymi 370 mln dolarów australijskich, w tym 60 na prewencyjną walkę z ASF. Największe wysiłki skupione są obecnie w okolicach cieśniny Torresa dzielącej Australię z Papuą Nową Gwineą, oba lądy dzieli tam bowiem zaledwie 4 km wspomnianej cieśniny.